Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
41.00 km
15.00 km teren
Sargath vs Pieszy - 1:0
Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 8
Słoneczna niedziela była przeznaczona na wypad do puszczy Bukowej, ale Axis zarwał noc, więc pozostało mi krótkie pokręcenie w okolicach Głębokiego połączone z ogniskiem na które dostałem zaproszenie od nie rowerowych znajomych.Około godziny 17:00 dryndnąłem do Pawła ze standardową propozycją terenową.
Trochę pokręciliśmy po niebieskim szlaku i wieży Quistorpa, po dojechaniu do Arkonki spotkaliśmy Pawła i Krysię :)
Po krótkiej pogawędce postanowiłem wyciągnąć Pawła na wypad do miasta więc z Arkonki ścieżkami rowerowymi zmierzaliśmy w stronę placu Grunwaldzkiego.
Tutaj kończy się właściwie rajd po mieście...
Jako że lubie szybką jazdę po mieście i edukację pieszych i kierowców podczas takich rajdów to dzisiaj pewien cymbał otrzymał w pigułce lekcję wychowawczą w połączeniu z wiedzą o ruchu drogowym.
Jadąc na wysokości rektoratu US zauważyłem z daleka gościa na skraju ścieżki robiącego zdjęcia kwiatów w przyległej rabacie. Skierowałem się na prawą stronę ścieżki i jadąc odpowiednim tempem chciałem przemknąć z prawej strony ofiary. Po moim zamyśle rozwinięcie całej sytuacji to były ułamki sekundy. Gość wstał i w ogóle się nie rozglądając przeszedł na środek ścieżki, do tej pory jeszcze miałem wszystko pod kontrolą i skierowałem się na prawo, aby dla odmiany przemknąć z jego lewej strony. Facet zmierzał w moim kierunku gapiąc się w swoją lustrzankę którą miał zawieszoną na karku. Byłem może z 10 metrów przed nim i wszystko miało być ok, ale coś mnie tknęło aby ostrzec gościa krzycząc UWAGA!, ze względu na strasznie nieprzewidywalny tor jego drogi. To był mój błąd bo zasraniec cofnął się dokładnie w miejsce w którym ja po setnej sekundzie się znalazłem.
Wbiłem się lewą stroną kierownicy w jego bok, a pasek od jego aparatu zaczepił się o róg mojej kierownicy, kiera szarpnęła w lewo i koło ustawiło się prostopadle do kierunku jazdy, nie muszę chyba mówić co się dzieje w takiej sytuacji, momentalnie tył roweru wyrzucił mnie do góry i razem z frajerem się przewróciłem, najpierw uderzając z dużą siłą w asfalt tyłem głowy, a resztą ciała na ubity grunt w rabacie kwiatowej, obijając sobie lekko biodro.
Gość wstał ja wstałem, byłem trochę oszołomiony, gościu miał rozwalone knykcie w ręce sądząc po krwawieniu. Obejrzałem swój strój, był trochę przybrudzony, ale cały, potem rower - uszkodzenia to tylko zerwana trochę guma z prawego rogu kiery, a kask ma lekko wgnieciony róg, ale reszta jego struktury jest nie naruszona.
Po chwili mówię do typa co z tym robimy, a on mówi że aparat ma cały (jebany farciarz) więc nie będzie robił problemów, jak to powiedział to myślałem że go wkleję w asfalt i mówię że mam zniszczenia i możemy się dogadać jak da 200 zł (i tak chciałem mało bo w sklepie za nowy komplet dał bym około 400 zł), ale frajer mówi że to nie jego wina, no to wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na policję.
Po około 40min przyjechała prewencja, spisali nas i pytają czy się dogadamy, ja mówię że chcę dwie stówy, a facet nie chce się dogadać. Na to policjanci mówią, że jak tak to że mamy czekać sobie na drogówkę.
No to czekaliśmy kolejne 40min. Jak już przyjechali opowiedziałem swoją wersję, a gość swoją utrzymując że to moja wina, że mogłem dzwonić itd. bla bla bla. Policja spisała notatkę i orzekli że to gościa wina, a ze względu na to że nie miał dokumentów zawinęli go na komendę gdzie została potwierdzona jego tożsamość i otrzymał bonus w postaci 250zł mandatu :D:D:D
Ogólnie policjanci z drogówki byli spoko, ten co robił zdjęcia mojego roweru po obfotografowaniu tego co mu dałem jeszcze pytał czy z naciskiem czy jestem pewny czy z amorem, kołami, i ramą wszystko ok :)
Drugi natomiast na koniec poinformował mnie o prawach jakie mam obecnie przy dochodzeniu swoich roszczeń względem sprawcy wypadku, a mianowicie skończy się pewnie na sprawie w sądzie cywilnym.
--------------------------------------------------------------------------------
Tak poza w/w tematem udało się wrzucić na YT filmik z sobotniego wypadu do Międzyzdrojów, nie wiem, ale poprzednia muza była lepsza, a teraz tylko takie gówienko wyszło :(
&feature=player_embedded
Kategoria Wycieczka
Komentarze
giovanni | 12:30 czwartek, 27 października 2011 | linkuj
Witam.
Najpierw łyżka miodu do beczki dziekciu- fajnie prowadzisz ten blog, dajesz ładne zdjęcia, masz ciekawy pomysł z tymi zdjęciami przedwojennymi, może go od Ciebie zgapię.
Teraz beczka dziekciu: wjechałeś w człowieka rowerem - ryzykując los roweru, swój i owego człowieka, aby naprawić świat i oduczyć pieszych chodzenia po ścieżkach. Napisałeś mi że nie chciałeś ale jakie to ma znaczenie kiedy jedziesz na człowieka po to abym minąć go "o gazetę". Nie zachowałeś ostrożności. Mogłeś uszkodzić swój rower, siebie (mogło to skutkować przerwą w jeździe na rowerze) i tego człowieka- ewentualne pieniądze z odszkodowania nie zwróciły by ci czasu straconego na naprawy sobie/roweru. Pozostaje tylko mieć nadzieje że nie uczysz ludzi jak jedziesz samochodem i że wyciągniesz z tej sytuacji jakieś wnioski a także że nie będziesz się już przechwalał takim zachowaniem i internecie. pozdr
Najpierw łyżka miodu do beczki dziekciu- fajnie prowadzisz ten blog, dajesz ładne zdjęcia, masz ciekawy pomysł z tymi zdjęciami przedwojennymi, może go od Ciebie zgapię.
Teraz beczka dziekciu: wjechałeś w człowieka rowerem - ryzykując los roweru, swój i owego człowieka, aby naprawić świat i oduczyć pieszych chodzenia po ścieżkach. Napisałeś mi że nie chciałeś ale jakie to ma znaczenie kiedy jedziesz na człowieka po to abym minąć go "o gazetę". Nie zachowałeś ostrożności. Mogłeś uszkodzić swój rower, siebie (mogło to skutkować przerwą w jeździe na rowerze) i tego człowieka- ewentualne pieniądze z odszkodowania nie zwróciły by ci czasu straconego na naprawy sobie/roweru. Pozostaje tylko mieć nadzieje że nie uczysz ludzi jak jedziesz samochodem i że wyciągniesz z tej sytuacji jakieś wnioski a także że nie będziesz się już przechwalał takim zachowaniem i internecie. pozdr
fizjoactive | 20:39 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Nie wiem czym się chalisz kowboju. Unikanie takich sytuacji, a nie ich prowokowanie to powód do dumy. Ile Ty masz lat ? 17 ? chyba nie. Racja była po Twojej stronie, ale jakbys wybił dwie jedynki, a koles okazał się świrem okopał cię na dokładke i uciekła, to guzik by Ci ta racja dała
maccacus | 18:57 czwartek, 21 kwietnia 2011 | linkuj
Ciekaw jestem kiedy sprawa się zakończy... Z pewnością jednak korepetycje z prawa o ruchu drogowym za 250 zł zapadną temu człowiekowi w pamięci ;]
Pozdrawiam
Pozdrawiam
rammzes | 18:48 czwartek, 21 kwietnia 2011 | linkuj
Haha, niezła przygoda. Tylko uważaj na ten proces, bo mój wniosek od półtora roku czeka na rozpatrzenie. Ot, takie sądy!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!