Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
46.07 km
0.00 km teren
Praha Česká - dzień szósty (30.04 – 8.05)
Czwartek, 5 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 7
Tak jak wspominałem w poprzedniej relacji na dzień dzisiejszy zaplanowałem sobie odskocznie od ośnieżonych szlaków w Szklarskiej i postanowiłem uderzyć do Złotego Miasta. Pomysł zrodził się podczas przejażdżki kulturo znawczego po Harrahov, bo jak by nie patrzył to pivko to element kulturalny i obowiązkowy dla każdego turysty z czym pewnie większość zgodzi się ze mną na pewno.Śmigając po wspomnianym miasteczku natrafiłem w kawiarni na ozdobną mapkę Czech na której zaznaczone były najciekawsze miejsca Moravsky Kras’u. W oczy oczywiście rzuciła mi się Praga, jako miejsce które miałem w planach, ale bardzo alternatywnych i którą odrzuciłem miesiąc temu ze względu na brak czasu, teraz przyszła pora na takie „koła ratunkowe” . Urlop w pełni więc trzeba korzystać, poczyniłem więc małe przygotowania i zdobycze informacyjne, głównie dotyczące sposobów komunikacji, dojazdu i poruszania się, czyli pełna logistyka.
Miałem nawet moment wahania czy do rajdu po Pradze korzystać z roweru ze względu na masakryczną ilość turystów nawiedzająca to piękne miasto. Podjąłem jednak decyzje słuszną i zabrałem na pakę rower, bo jak urlop rowerowy to na całego.
Wieczorkiem zachwycałem się smakiem kultury Harrahov’skiej i tego co matka natura zrodziła, a ojciec gorzelnik nie spasteryzował, więc wyjechałem dopiero o 9:00. Rowerek zapakowany, na stacji w Jakuszycach kupiłem winietę, bo Czesi jajcarze wymyślili sobie płatne autostrady. Winieta kosztowała mnie 250kc, a do autostrady trzeba było jeszcze ciągnąć się ze 40-50km za zasranym autobusem, albo dziadkiem w Samarze. Ogólnie droga spoko, ale żeby płacić za dziury w autostradzie to coś nie tak, ale u nas nie lepiej też kasują i to nieraz z góry i co 5 km.
Dobra koniec narzekania i tak jest zajebiście, pogoda dopisuje, świeci piękne słońce i jest bardzo ciepło, no właśnie mogłem zabrać krótkie galoty, a tak popierniczałem w długich.
Gdy dojechałem już na przedmieścia Pragi, około 10:30, kierowałem się na Cerny Most gdzie jest kupa centrów handlowych i można zostawić w bezpiecznym miejscu auto i co ważne za free. Na parkingu szybki przeskok w ciuchy rowerowe, zmontowanie roweru i już kieruję się w stronę centrum.
Praga to ogromne miasto więc zastanawiałem się nad przeskokiem bezpośrednio do centrum przy pomocy metra i tak też zrobiłem, bo przeliczając skalę planu wyszło mi ponad 20 km, a nie przyjechałem tu na zwiedzanie podsystemowych osiedli betonowych tylko zabytków.
Do metra wsiadłem około 11, bo Azjatka z kiosku sprzedającego bilety zrobiła sobie fajrant. Automatom na peronie nie ufałem za bardzo, bo nie podawały opcji przewozu rowerów, więc pozostało czekac pod kioskiem. Oczekiwanie umiliłem sobie zakuskiem w kawiarence nad dworcem. Mieli tam przepyszne ciastka z polewą karmelową, no i mam już pierwszy powód, aby tu wrócić.
Kiedy kupiłem wreszcie bilet to jak wspomniałem było już trochę po 11, po drodze łapy wyciągały jakieś dwie kobity z grupy szturmowej „Świadków dworcowych” i wciskały mi kolorowe gazetki ze zboczoną rodzinką na okładce co zęby suszą na zielonej trawce. Dworcowe bo zawsze w Szczecinie na dworcu takie odziały widziałem, nieraz robią naloty na mieszkania z pytaniami „dlaczego ich nikt nie kocha”. Co do gazetki myślę sobie papier toaletowy na kwaterze jeszcze mam, a z kolorowego marny pożytek , ale w dyskusje się nie wdawałem, bo aluzji i tak by nie zrozumiały. Z resztą kto by zrozumiał, jakby tak 24h na dworcu stał i ludzi w wała próbował zrobić.
No ale wracając do metra to się okazało, że rower jedzie za darmo, a ja kupiłem bilet na jeden przejazd za 26kc, czyli taniocha. W tym momencie pozbyłem się wszystkich drobnych co później nie będzie zbyt dobrym posunięciem, ale o tym w swoim czasie.
Metro szybkie i często jeździ, jechałem z 15 min więc rowerem do centrum, bez znajomości miasta pewnie bym się toczył z godzinę lub dłużej. Przejazd metrem okazał się opłacalny, wysiadłem w samym środku Starego Miasta i ruszyłem powoli w stronę Hradczan. Już od początku zauważyłem, że budzę nie małe kontrowersje, ale faktycznie rowerzystów w Pradze bardzo mało. Infrastruktura rowerowa w dzielnicach Stare i Nowe Miasto, Hradczany, Mała Strana, Josefov i Smichov po prostu nie istnieje. Z drugiej strony mogłem się ubrać bardziej po cywilu, bo chyba i mój strój wzbudzał dziwne zainteresowanie.
Po drodze jadąc przez Rynek, można zauważyć taką mieszankę kulturowa jakiej w Polsce nigdzie się nie doświadczy. Ludzi faktycznie masa, jeden na drugim, ciężko było się poruszać, ale i tak cały czas fotka za fotką leciała więc nie było to zbytnim utrapieniem.
Brama Prochowa© sargath7
Hotele na starym mieście© sargath7
Kamieniczki na Rynku Staromiejskim© sargath7
Kościół Marii Panny przed Tynem, Dom pod Kamiennym dzwonem i deptak rynku na Starym Mieście© sargath7
Kościół św. Mikołaja na Starym Mieście© sargath7
Narodni galerie© sargath7
Ratusz Staromiejski© sargath7
Staromiejski zegar astronomiczny Orloj© sargath7
Wełtawa© sargath7
Rudolfinum© sargath7
Uliczka w stronę Zamku Praskiego© sargath7
Plac zamkowy na Hradczanach© sargath7
Widok z Hradczan na Małą Stranę© sargath7
Katedra św. Wita i ja :)© sargath7
No tutaj zrobiłem sobie fotę na statywie i jakąś mam na pamiątkę, pośmigałem sobie trochę po zamku, pogoniła mnie trochę gwardia – mówili że na „kole” nie wolno, bo rower po czesku to kolo i dalej już go prowadziłem co by ich bardziej nie wkurzać.
Katedra św. Wita od strony klasztoru św. Jerzego© sargath7
Kaplica klasztoru św. Jerzego© sargath7
Nadświetle wrót klasztoru św. Jerzego© sargath7
Jak wyjechałem z zamku to dość mocno mnie przycisnęło, a wc ani widu ani słychu, widziałem jeden na zamku, ale co tam pewnie w okolicy ich pełno więc nie będę się wracał, kręcę kręcę i lipa. Patrzę koło domu Havla, jest! jadę, a tam automaty, no właśnie to o czym wspominałem, a maszynki banknotów nie przyjmują, pytam się babci klozetowej czy mi 1000kc rozmieni, ale gdzie tam i pogoniła mnie z rowerem. Pokręciłem się po okolicy i już zwijam się, ale kręcę, to jak na złość ślepe zaułki, wreszcie zacząłem odbijać od centrum, trwało to trochę, zanim znalazłem krzaczory, masakra jakaś żeby normalnych wc nie było w pobliżu, Klaus się słabo stara w stolicy, w Berlinie kibel na kibelku i nie rzuca się w oczy.
Następnie zajechałem do Ogrodów Królewskich, tutaj też nie można na rowerku więc zmyłem się szybko.
Fontanna w ogrodach królewskich© sargath7
Dywany tulipadów w ogrodach królewskich© sargath7
Widok na katedrę z ogrodu przylegającego do zamku© sargath7
Następnie uderzyłem na Małą Stranę, gdzie jest tandetna replika wiezy Eiffla o wysokości 1/5 orginału – foty nie będzie bo szkoda kliszy :D. Na ogromnych połaciach terenów zielonych w tej dzielnicy można się nawet wyżyć na górkach, zjazdach i podjazdach, a w nagrodę jest piękny widok na Hradczany.
Kościół św. Mikołaja na Małej Stranie© sargath7
Kościół św. Mikołaja na Małej Stranie w widoku z pod wieży Eiffla© sargath7
Potem kierowałem się na most Karola, ale okrężną drogą i objechałem dzielnicę Smichov po drodze robiąc zdjęcia widoków z mostów lub na mosty, kierując się oczywiście w stronę mostu Karola.
Widok z mostu Palackeho na Nowe Miasto i Vysehrad© sargath7
Widok z dzielnicy Smichov na most Jiraskuv© sargath7
Kanał obok mostu Karola jak w Wenecji© sargath7
Staromiejska wieża mostowa przed mostem Karola© sargath7
Widok z Mostu Karola na Hradczany i most Manesuv© sargath7
W następnej kolejności uderzyłem na Nowe Miasto.
Kościół przy ul. Jecna na Nowym Mieście© sargath7
Tańczący dom© sargath7
Widok na most Karola i Hradczany© sargath7
Czasu zostało już bardzo mało więc kierowałem się na Stare Miasto, żeby pojeździć jeszcze po dzielinicy Josefov
Plac Wacława i muzeum narodowe© sargath7
Bajkowe domy w dawnej dzielnicy żydowskiej Józefów© sargath7
Około 18 -19 zapakowałem się do metra i przed 20 mijałem tablice „Szczecin 500 km”, ale to jeszcze za wcześnie :D Jeszcze jeden wypadzik po górkach w Szklarskiej.
Podsumowując wypad do Pragi to pierwsze zło to czas, za mało, stanowczo za mało, nie wiem czy tydzień by wystarczył, a jak bez roweru to jeszcze więcej, mimo iż Praga nie jest zbytnio nastawiona na rowerzystów. Teraz mam chęć na zwiedzanie Pragi nocą, podobno jeszcze lepsze wrażenia :)
Komentarze
rowerzystka | 21:31 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
W planach mam Pragę w czasie tegorocznego urlopu, ale nie na rowerze :), raczej samochód Świetna fotorelacja.
Gryf | 20:41 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Ten hotel z drugiej fotki przypomina Adlon w Berlinie, tylko że ten praski trochę mniejszy i ładniejszy :)
jurektc | 17:52 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Byłem w zeszłym roku i powiem tylko tyle że jest przesliczne.
Prawie te same foty mam w swoim albumie :):):)
Prawie te same foty mam w swoim albumie :):):)
jurektc | 17:41 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Byłem w zeszłym roku i powiem tylko tyle że jest przesliczne.
Prawie te same foty mam w swoim albumie :):):)
Prawie te same foty mam w swoim albumie :):):)
rammzes | 09:40 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Moim zdaniem Praga jest jedną z najładniejszych europejskich stolic. W pierwszej trójce na pewno się znajdzie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!