......... Wolgast - Uznamu ciąg dalszy | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Dane wyjazdu:
138.31 km 50.00 km teren
05:24 h 25.61 km/h:
Rower:Ekspert

Wolgast - Uznamu ciąg dalszy

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 17

Poniedziałek, zamiast pracy, jeden dzień urlopu, który miał pełnić rolę regeneracyjnego po niedoszłej wycieczce do Berlina. Wycieczki nie było, odpoczynek niepotrzebny, więc do rozważenia miałem kierunek północ lub południe. Na północy nie w pełni zjechany Uznam lub na południu Frankfurt, bardziej się skłaniałem do Frankfurtu, ale pociąg do Kostrzynia był za wcześnie więc padło na Uznam. Z resztą pogoda sprzyjała wypadom nad morze, a że był poniedziałek to pojechałem sam.
Za bilet na rower wyszło poza weekendem 4,5 zł. Przyjechałem specjalnie wcześniej na dworzec, żeby zająć sobie miejsce, bo jak wiadomo przedział rowerowy w pociągu zbytnio go nie przypomina, a w korzystnych warunkach stoją tam tylko dwa rowery. Jednak PKP sprawiło mi niespodziankę i podstawili skład z wieszakami, do tego przedział pusty, bo przecież to poniedziałek, też parodia w weekendy kiedy jest największe obłożenie rowerzystów to dają wagony niedostosowane i niesprzyjające przewozowi rowerów.

W przedziale rowerowym © sargath7


Przez całą drogę nie dosiadł się nikt z rowerem, natomiast przez większość drogi siedział w przedziale kierownik pociągu, ale wystarczyło że go opuszczał, a momentalnie przylatywał jakiś nałogowy palacz chcąc skorzystać z okazji puszczenia szybkiego dymku. Praktycznie same tumany robiące zdziwione miny gdy oznajmiałem, że sobie nie ulżą.
Standardowo w pół do dziesiątej wjechałem na prom w Świnoujściu i po przeprawie skierowałem się ku granicy. Tym razem wziąłem ze sobą wałówę w postaci kanapek więc darowałem sobie bar w którym stołujemy się zwykle z Axisem jak robimy rundkę po Uznamie i od razu śmignąłem od granicy na Ahlbeck.

Kościół w Ahlbeck © sargath7

Molo w Ahlbeck © sargath7


Za cel obrałem Wolgast, czyli górną bramę na Uznam. Mając doświadczenia z poprzednich wypadów i czasu który upływa w mgnieniu oka podczas pobytu tutaj, uznałem że pojadę bezpośrednio, bez zbędnych postojów, do Zinnowitz.
Do południa było bardzo ciepło, ale też bardzo przyjemnie, bo jadąc wzdłuż wybrzeża wiatr od morza sprezentował błogi wiaterek który dawał trochę ochłody. Tym razem nie zatrzymywałem się na każdym kroku aby strzelić fotkę więc mogłem się skupić na chłonięciu tego co wokół mnie. Turystów było mało, albo w ogóle, tak do Bansin, a już za pustki ze względu na dzień powszedni. Jadąc przez las który dawał cień można było naprawdę odpocząć, momentami powiewy chłodniejszego powietrza dodawały chęci na wiele, wiele więcej. Dźwięk szumiących górnych konarów drzew i akompaniament schowanych w nich ptaków powodował wrażenie jakby gdzieś w oddali odbywał się koncert. Zapach który momentami przypominał woń zdartej kory z sosny i wypływającej żywicy, czy też zapach ściółki leśnej przeplatany z aromatem konwalii oraz świeżo zerwanych igieł z pobliskiego iglaka. To wszystko połączone z szelestem rozgniatanego piasku, wydobywającym się z pod opon obracających się po leśnym dukcie zabrało mnie z daleka od codzienności, dając maksimum odprężenia i poczucie wolności.

Kiedy las się skończył i trzeba było powrócić do rzeczywistości przyspieszyłem znacznie aby minąć szybko spokojne i zadbane miasteczka o charakterze typowo nadmorskim, które już widziałem i zwiedzałem na poprzednich wycieczkach w te strony.

Okolice Uckeritz © sargath7


Jestem jednak na bakier w planowaniu czasowym i w Zinnowitz znalazłem się znacznie wcześniej niż planowałem. Temperatura wzrosła odczuwalnie i robiło się coraz bardziej uciążliwie. Pokręciłem się chwilę po miasteczku i ruszyłem już nowym szlakiem bezpośrednio do Wolgast.

Kościół w Zinnowitz © sargath7


Do Wolgast dojechałem wzdłuż głównej drogi drogą rowerową przez odkryty teren, na którym jednak wiatr nie był zbyt uciążliwy, a momentami nawet pomagał. W okolicy chyba był jakiś zlot garbusów, bo na szosie było ich od zatrzęsienia. Do Wolgast wjechałem od frontu przez główny most zwodzony na Pianą. Wyszło mi, że na objazdówkę mam około czterech godzin, a koniec końców Wolgast okazał się tak mały o zwartej budowie i dużym skupieniu akcyjnych miejsc, że po godzinie zastanawiałem się co robić dalej.

Heisse Dune © sargath7

Most zwodzony nad Pianą © sargath7

Marina w Wolgast © sargath7

Fragment starego mostu zwodzonego © sargath7

Kolejowy Statek Parowy w Wolgast © sargath7

Stary spichlerz © sargath7

Zabytkowe uliczki w Wolgast © sargath7

Ratusz w Wolgast © sargath7

Plac ratuszowy © sargath7

Fontanna przed ratuszem © sargath7

Sygnaturka ratusza © sargath7

Fontanna koło ratusza © sargath7

Uliczka w Wolgast, w tle kościół św. Piotra © sargath7

Kosćiół św. Piotra © sargath7

Zabudowa starego miasta © sargath7

Zabytkowy budynek poczty, obecnie na sprzedaż © sargath7


Jako że czas chyba ze względu na upał płynął wyjątkowo wolno postanowiłem spróbować zachwalanych przez Misiacza kanapek rybnych Fischbrotchen w sklepiku koło portu i sercu Wolgastu.
Nie wiem czy zbyt dużo oczekiwałem od kanapki za 3 euro, ale powiem szczerze, że nie ma się czym podniecać, zwykła bułka, do tego rybka (w moim przypadku makrela), sałata i cebula, bez kiełków z Chin :), ale taki zestaw to w domu jadam lepszy, a za trzy eurasie to kilka. Spoko przy okazji spróbuję innych zestawów.

Fischbrotchen © sargath7


Po szamanku uznałem, że nie ma co przedłużać i pokręcę się jednak po wyspie i żeby nie jechać tą samą drogą po przejechaniu ponownie przez most zwodzony nad Pianą odbiłem na zachód. Nie dało się jednak uciec przed żarem jaki lał się z nieba, bo od Wolgastu do Bałtyku znajdują się tereny w 100% wolne od lasów. Po drodze poczułem mocny spadek energii więc po znalezieniu pseudo cienia pod osamotnionym drzewem uznałem, że czas na czekoladę którą targam od Szczecina.
Okazało się po otwarciu plecaka, że czekolada ze stałego stanu skupienia zmieniła się w ciekły tworząc mi niezłe bajorko i zalała mi portfel, telefon na szczęście był bardziej z boku więc nie ucierpiał, ale czekoladowe dziesięć euro spowodowało rozdarcie wewnętrzne, bo z jednej strony nieźle to wyglądało, ale z drugiej to wszystko miałem upitolone i suma sumarum nie było mi do śmiechu, teraz żałuję że fotki nie strzeliłem. Tak to jest jak się w taki upał wozi napoczętą czekoladę. Druga tabliczka była nie rozerwana, więc wyglądała jak żel w foliowym opakowaniu. Nie miałem więcej słodyczy energetycznych więc zrobiłem małą otwór w opakowaniu i wypiłem, wyssałem i wylizałem to co dnia poprzedniego kupowałem w sklepie i nazywało się czekolada. Po ‘najedzeniu lub napiciu jak kto woli, ruszyłem dalej.

Ze względu na nadmiar czasu chciałem skoczyć do Peenemunde, ale upał i kończące mi się zapasy wody zadecydowały, że w Karlshagen odbijam z powrotem w kierunku Świnoujścia. W drodze powrotnej co jakiś czas zajeżdżałem na plaże jak pozwalał na to podjazd, bo w piachu nie chciało mi się babrać. Na jednej ze strzeżonych plaż ratowniczka aktualizowała temperatury na tablicy pod wieżą – 35* w cieniu, 20* woda – nie niestety nie wskoczyłem do wody i potem żałowałem. W czarnym plecaku który miałem na plecach musiało być ponad 50* więc nie dziwie się czekoladzie i jej zmiennym stanom skupienia.

Mewa śmieszka © sargath7

Falochron koło Koserow © sargath7


Jadąc wzdłuż wyspy na dłużej zatrzymałem się tylko w rezerwacie między Uckeritz, a Bansin. W poprzednią stroną na tym odcinku urzekł mnie las, a teraz na powrocie okoliczne mokradła. Wokoło było dużo cienia, na liczniku dopiero nie cała seta, a ja się czuje jak po dwóch albo i więcej.

W jednym z rezerwatów Uznamu © sargath7

Mokradła w rezerwacie © sargath7

W rezerwacie © sargath7

Rzeźby natury © sargath7

Fraza "Nasi tu byli" nabiera innego znaczenia... © sargath7

Górki w okolicach Bansin © sargath7

Aleja hoteli w Bansin © sargath7


Żeby niepotrzebnie nie tracić czasu przyspieszyłem, bo uznałem że załapie się na wcześniejszy pociąg, a przy okazji odwiedzę znajomego w Świnoujściu.
Czasu miałem jak na złość z nadmiarem, a jak ostatnio robiłem Uznam z innego końca to 70 kilosów robiłem cały dzień, a potem zasuwałem do Szczecina na złamanie karku, no ale chęć dokumentowania fotograficznego wycieczki robi swoje :)
Po wjeździe do polski znaki przypomniały mi dlaczego mamy tak beznadziejne rowerowe statystyki w Polsce.

I wszystko jasne - "Rzeczpospolita nierowerowa" © sargath7


Ciekawostka jest opłata za rower w pociągu, jadąc do Świnoujścia zapłaciłem za rower 4,5 , natomiast do Szczecina kasjerka naliczyła mi 5,5. Wiadomo to tylko złotówka, ale nie lubię takich sytuacji niejasnych. Pytam się więc czy z powrotem jest drożej, musiałem nawet pokazać stary bilet . Okazało się że bilet był wykupiony na przewóz psa :). Mimo tego kasjerka powiedziała, że nie ma problemu i taki bilet też teraz dostałem. Konduktor też nie robił problemów, nawet słowem nic nie wspomniał.
Więc pamiętajcie w dni powszednie przewozicie psa :))))


Komentarze
Misiacz
| 14:57 piątek, 17 czerwca 2011 | linkuj Jurek, na pewno jakieś dobre zioło wyjarał! :)))
jurektc
| 13:59 piątek, 17 czerwca 2011 | linkuj "Dźwięk szumiących górnych konarów drzew i akompaniament schowanych w nich ptaków powodował wrażenie jakby gdzieś w oddali odbywał się koncert. Zapach który momentami przypominał woń zdartej kory z sosny i wypływającej żywicy, czy też zapach ściółki leśnej przeplatany z aromatem konwalii oraz świeżo zerwanych igieł z pobliskiego iglaka."- kużwa Sargath co to za dzikie wywody hehehehehehe
Dobry opis i zapewne dobra była czekolada :):):):)
Pozdrawiam klege :):)
sargath
| 10:35 piątek, 17 czerwca 2011 | linkuj maccacus - Uznam na szosie to chyba niezbyt dobry pomysł, najlepiej na MTB ze względu na długie odcinki szutrowe i leśne :), dodatkowo lepsze widoki można zaliczyć poruszając się po klifach i blisko morza :)
szymek1512 - 5,5 zł, pod linkiem wklejonym przez Montera masz cały cennik
exit87 - nie napisałem, że nie chciałem, ale dzięki za zaproszenie jak coś bedę dzwonił :)
dornfeld - jak się przyczepią to zawsze można dopłacić u konduktora, tak jak można kupić u nich bilet :)
Misiacz - no to teraz mi mówisz :D:D:D, spoko, kombinuj czas to do Altwarp skoczymy, albo Ueckermunde. Co do makreli to bardzo ją lubie, więc może rzeczywiście coś nie tak z tą budą w Wolgast
Shrink - "Ja tylko niosę pomoc" :D
Misiacz
| 14:21 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj Paweł, bo z Fischbrotchen to trzeba mieć niejakie doświadczenie:

1) Najgorsza wg mnie jest z makrelą ;)
2) Dobra jest ze śledziem Bismarck i Butterfisch
3) Musi być w tym cebula i sałata
4) Najlepsze są na Rugii, w Stralsundzie i w ... Altwarp, z tej Fischbudy w Wolgast też mi średnio podpasowała
5) Porządna buła na Rugii kosztuje 1,50 do 2,00 EUR, głupio trafiłeś ;)

I na koniec najmądrzejsza z sentencji:
"Co jednemu smakuje, tym drugi wymiotuje" ;)))
dornfeld
| 11:52 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj Parafrazując cytat z kultowego filmu "Ostatnie zdjęcie jest tendencyjne" :)- na drodze jest zakaz ruchu rowerów ale obok jest ścieżka rowerowa, napewno lepsza niż droga z bruku. Pozdrawiam
dornfeld
| 11:44 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj Mnie też kilka razy próbowano wcisnąc bilet na przewóz psa/ wózka ale ja w takim wypadku proszę o sprzedaż biletu na rower, 1 zł mnie nie zbawi a w razie jakieś ekstra kontroli a są takie (kontrola kontrolerów - np. czy nie biorą w łapę, zamiast sprzedawać biletu) problemy może mieć konduktor i ty. Jak by nie patrzeć jechałeś bez ważnego biletu ma rower, 90 % konduktorów się nie przyczepii ale pozostałe 10 % już tak. Kasjerce wszystko jedno co sprzedaje.
monter61
| 08:32 czwartek, 16 czerwca 2011 | linkuj http://www.przewozyregionalne.pl/przewoz-roweru.html
exit87
| 23:00 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj jak nie chcesz jechac nastepnym razem sam, to daj znac ;)
rowerzystka
| 21:58 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Kolejny, wciągający na maksa opis wycieczki, a przy tym piękne zdjęcia. Z tymi biletami na przewóz psa ciekawa sprawa :))
szymek1512
| 21:24 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Łooo widzę kolega z wielką pasją traktuje opisywanie wypraw. Naprawdę porządna robota no i wycieczka, której pozazdrości nie jeden ;] Tak swoją drogą zastanawia mnie ile kosztuje przewóz rowerów ;p
maccacus
| 21:05 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Kolejny wciągający wpis :) Też muszę zaplanować coś turystycznego powyżej setki właśnie na Uznam. A fishbrotchen mimo wszystko spróbuję, choć spodziewam się podobnego rozczarowania ;P
tunislawa
| 20:59 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj z wielką przyjemnością poczytałam sobie opis tej wycieczki ! I zdjęcia też są piękne ! Pozdrawiam serdecznie :)
jotwu
| 20:56 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Blogi Misiacza i Twój czytam z prawdziwą przyjemnością, czytam i podziwiam.
completny
| 20:41 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj rower stoi w pociągu jak ulał :)
rammzes
| 20:39 środa, 15 czerwca 2011 | linkuj Tiaa.. łańcuch rozkujesz i masz smycz..
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!