......... Ciepły letni deszcz wśród bezdroży Ińskiego Parku Krajobrazowego | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Dane wyjazdu:
132.13 km 25.00 km teren
05:59 h 22.08 km/h:
Rower:Ekspert

Ciepły letni deszcz wśród bezdroży Ińskiego Parku Krajobrazowego

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 12.08.2011 | Komentarze 19

Ważka - dziasiaj jest jej 1 ze 120 dni życia i do tego pada :/ © sargath7


„O mały włos”, a właściwie o kilka kropel deszczu i mogło do tej wyprawy nie dojść, a jak miało dojść?



A no dawno dawno temu gdy szlachetny mąż Sir Shrink nawiedził przedmieścia Stettina, kiedy świat był pokryty lodem, mróz kruszył kości, a wiatr łamał nawet najmocniejszych jeźdźców ruszyliśmy na podboje krzyżackich terenów. Podczas braterstwa walki, znoju, w zdrowiu, chorobie i chętnych dziewek, zostałem sklasyfikowany jako godny przemierzania bezkresnych terenów na wschód od Nowogrodu i okolicznych rubieży. Gdy mijały kolejne księżyce obietnice jakby przybladły niczym lico niewiasty i po trosze popadały w czeluście piekielne więc cza było upomnieć się o swą słuszność!

Czem prędzej posłałem pachoła z wekslem do pana na włościach, posłaniec przyjęty został odpowiednio i wywiązała się z tego korespondencja nie mała. Wreszcie gdy miał nadejść właściwy ranek i wczas było wstawać z łożyska to…. Kurwa!!!

….a miało być tak piknie, słuńce miało okalać nas promieniami podczas kampanii…. w rzyciach nam się niechybnie poprzewracało. Podczołgałem się do okna w ścianie i rozwarłem okiennice, deszcz łomotał o glebę jak opętany. Szybko skrobnąłem kilka słów w pergamin i przytroczyłem do odnóża gołębia, natychmiast dostałem w odzewie hasło niczym gromkie zawołanie do bitwy – JEDZIEMY!!!

Cóż więc było począć poprawiłem tylko siodło na wierzchu przytroczyłem zbroję i ruszyłem w stronę Nowogrodu.

Po krótkim przegrupowaniu na miejscu, jeśli można nazwać przegrupowaniem grupę dwóch szalonych mężów zamierzających udać się w siną dal na swych wierzchach w czasie słoty i zawieruchy totalnej.

Dwór w Kulicach © sargath7


Po kilku stajaniach dotarliśmy do dworu w Kulicach, ale aura zawistnej pogody wypłoszyła wszystkich i żywego ducha nie uraczyliśmy, pocwałowaliśmy więc dalej już kompletnie zlani tym ciepłym letnim deszczem. Słusznym tempem przemierzaliśmy osady, wioski i miasta w naszej inspektorskiej chęci.

Osada Daber (Dobra) odkryła przed nami uroki ruin dawnej warowni z XIII wieku należącej do von Dewitzów, zostaliśmy tam przez chwilę uwieczniając pozostałości dawnego bogactwa na płótnach jpg.

Ruiny zamku von Dewitz © sargath7

Ruiny zamku von Dewitz © sargath7

Ruiny zamku von Dewitz © sargath7

Ruiny zamku von Dewitz © sargath7

Zabytkowe kamieniczki w Dobrej © sargath7


Po zawitaniu na rynek i krótkim postoju, otoczeni pięknymi kamieniczkami i kilkoma krzątającymi się w pobliżu mieszczanami pogalopowaliśmy sumiennie w stronę wsi Wangerin (Węgorzyno).Tam też mknęliśmy za jakimś szalonym wozem drabiniastym z zawrotną szybkością, z mego skromnego doświadczenia oceniłem na jakieś sześć dziesiątek stajań w ciągu jednej z dwudziestu czterech części doby.

Bociany polują parami © sargath7

Shrink po wyjściu z zakrętu © sargath7

Ścinam zakręt © sargath7


Przemierzaliśmy górki i dolinki z uśmiechem na naszych mokrych gębach podziwiając piękno otaczającego nas świata, niech no rzuci który rękawicę, a chlasnę go nią w ryj jeśli powie iż łżę prawiąc, że do dobrej wyprawy jest potrzebne coś więcej niż zuch kompan i trochę otaczającego świata, a to że po wyprawie się należy dzban przedniej okowity i chętna dziewka to inna historia.

Gdy skończyły się utwardzone dukty, zaczęły się ubłocone trakty leśne które wielbią kopyta naszych wierzchów. Wcześniej jednak zatrzymaliśmy się w zadumie obok starego i zapomnianego żalnika w równie zapomnianej osadzie Dłusko leżącej w sąsiedztwie jeziora o tej samej nazwie.

"Centrum Dłuska" © sargath7

Stary cmentarz koło ruin kościoła w Dłusku © sargath7

Shrink terenowo po bezdrożach © sargath7

W rezerwacie przyrody Głowacz © sargath7



Przebijając się prze głuszę, kamienne ścieżki i grząskie bagna znaleźliśmy się na absolutnym odludziu, napieraliśmy jednak dalej aż droga praktycznie przestała się odznaczać, a na skraju lasu dostrzegliśmy chatkę, zadbaną z uprzątniętym obejściem i uchylonymi złowieszczo drewnianymi drzwiczkami. Cisza, która odbijała w głowie jak echo w studni, została nagle przerwana przez dwa warczące i napierające w naszymi kierunku ogary. Nie zdążyłem nawet wydobyć oręża gdy były już przy strzemionach mego wierzcha. Myślałem, pogryzą, rozerwą, zabiją, ale nie!... z chaty wyszła kobieta wglądająca na wróżbitkę?, zielarkę?, a może czarownicę, która jednym machnięciem palca uciszyła zwierza. Zastanawialiśmy się czy nie skończymy jako składnik w kotle który zauważyłem za stodołą w którym bulgotała jakaś czarna maź. Do ucieczki nie było sensu się zrywać, bo bestie zaatakują zanim przesunę się o choćby piędź. Serce łomotało w piersi, palce oplatały głowicę miecza schowanego w pochwie, a nogi spięte gotowe do szarpnięcia czekały w pogotowiu. Jednak niepotrzebnie bowiem kobieta nie dość że nie okazała złych zamiarów to jeszcze wskazała nam kierunek gdzie pożądaliśmy naszych celów.

Czas zmienia wszystko © sargath7

Druty kolczaste © sargath7

W miejscowości Ścienne © sargath7

Iński Rak © sargath7


Jeszcze trochę drogi było przed nami, ale udało się tymczasem dotrzeć do centrum miasteczka Ińsko, gdzie zatrzymaliśmy się w miejscowej karczmie na jakąś dobrą strawę. Przemoczeni i ubłoceni robiliśmy wielkie dziwy wśród gospodarza i obsługujących niewiast. Zamówiliśmy jadło i siedliśmy w na drewnianych stolcach. Za chwilę podano nam orientalne danie w postaci placka ze słonecznej Italii. Z gąsiora napitek przelałem do antałka i siorbnąłem zdrowo zagryzając kawałem placka,
- Zdrowie wasze w gardła nasze! – chrypnąłem gardłowo obijającym się echem po izbie.
Tak siedzieliśmy jedząc i pijąc, aż kałduny były pełne i nie mogliśmy się ruszyć. Trzeba było jednak wracać, zmierzch się zbliżał nieubłagalnie. Ledwo wgramoliłem swoją rzyć na wierzchowca i powolnym kłusem zaczęliśmy okrążać jezioro.

W drodze do Kamiennego Mostu © sargath7

Łabędzie z młodymi © sargath7

Słonecznik... © sargath7

... i jeszcze więcej w pobliżu Dobrej © sargath7


Przemierzając w drodze powrotnej kolejne miejscowości postanowiliśmy taką wyprawę jeszcze powtórzyć pospiesznie, gdyż ubawiliśmy się setnie. Na koniec jeszcze zwiedziłem w osadadzie Daber (Dobra) intrygujące miejsce ze zgromadzonymi wehikułami z przyszłości.

Stara bocznica koleji wąskotorowej © sargath7

Stara bocznica koleji wąskotorowej © sargath7


Gdy powróciliśmy do grodu Nowogrodzkiego, Sir Shrink jak przystało na prawdziwego władcę ziemskiego uraczył mnie u siebie w zamku starawą w towarzystwie swojej zacnej małżonki, dzięki czemu do swych włości wracałem z pełnym kałdunem.



Dzięki Seba za organizację i naprawdę świetną zabawę, naprawdę było warto się zmoczyć ! :)

Więcej lepszych zdjęć u Shrinka

.


Komentarze
rowerzystka
| 17:08 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj Miło mi Pawle, że dostrzegłeś jasną stronę mego komentarza :)
Pozdrawiam
tunislawa
| 15:20 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj znów bardzo ciekawie opisana historia jednej wycieczki ...a jaka superzasta dokumentacja ! :))) Tak trzymać ! :)
sargath
| 13:54 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj myślałem nad tym, ale zestaw jest nie konieczny choć przydatny na etapie edukacji, jednak chęci i czasu nie starczyło, jest to trochę pracochłonne, bo mówię oczywiść o uważeniu dobrego piwka :)
Misiacz
| 09:04 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj Rowerzystka: Nie szukam wszędzie złośliwości, znałem tylko takie pejoratywne określenie "pismak" kierowane pod adresem niektórych dziennikarzy - najzwyczajniej w świecie nie znałem jasnej strony tego słowa, ale od teraz już znam. ;)))

Sargath: A na poważnie -sam uwarzyłeś domowe piwo? Masz zestawik?
rowerzystka
| 06:52 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj Misiacz, czy nie za bardzo szukasz we wszystkim złośliwość :)
sargath
| 06:39 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj a no recepta jest trywialna dostojni biesiadnicy, żyto, jęczmień, drożdże, mąka i aqua, tak te ingrediencje skumulowałem, po czem zboże zwilżyłem, a słód zarumieniłem i z mąką zmieszałem, aque z ciastem skontaminowałem i przez durszlak przesączyłem. Wsio świadomie zjednoczyłem i do butli rozlałem. Tedy to gdy wychyliłem flaszkę z cieczą o złocistym pigmencie i aksamitnym podniebieniu, tedy intelekt mnie się stał kordialny :)
Misiacz
| 06:16 środa, 17 sierpnia 2011 | linkuj Rowerzystka: Pismaków?
Zakładam, że to miał być komplement, a nie w TYM znaczeniu? ;)

Sargath: Relacja napisana inaczej niż wszystkie, a przez to ciekawa.
rowerzystka
| 22:50 wtorek, 16 sierpnia 2011 | linkuj Zdolnych pismaków na BS coraz więcej :)
Misiacz
| 21:59 wtorek, 16 sierpnia 2011 | linkuj Gryf, ale Ty to na pewno coś wziąłeś? ;)
Jakie zioło wciągnąłeś? ;)))
Gryf
| 20:02 wtorek, 16 sierpnia 2011 | linkuj Oj Paweł, znowu coś brałeś?
Przednia Ci ta historyja Waćpanie, zacnie sklecona i ku pamięci dla potomków naszych rzetelnie na papier przelana. Dziatki nasze niech wiedzy tej są, iż ojce ich mężnymi wojami byli na chwałę zasługującymi i strachu w ich oczach znać nie było :)
Misiacz
| 17:47 poniedziałek, 15 sierpnia 2011 | linkuj Ten rak to ma przesrane, wszyscy go ujeżdżają. :)
jurektc
| 18:27 sobota, 13 sierpnia 2011 | linkuj Oj Ty wariacie :):):)
Dynio
| 02:25 sobota, 13 sierpnia 2011 | linkuj Słoneczniki wymiatają. Rewelacyjne zdjęcia a czarno białe chyba najlepsze.
2befree
| 21:00 piątek, 12 sierpnia 2011 | linkuj Fajna wycieczka! Gratulacje za foty i wytrwałość w deszczu.
Twój i Shrinka opis będzie moim przewodnikiem, bo postanowiłem poznać tamte okolice.
rowerzystka
| 20:38 piątek, 12 sierpnia 2011 | linkuj :)))
michuss
| 19:39 piątek, 12 sierpnia 2011 | linkuj Najlepszy jest fragment o wehikułach z przyszłości. Świetny opis! :)
rejziak79-remove
| 19:07 piątek, 12 sierpnia 2011 | linkuj Jak zwykle klimatyczne zdjęcia...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!