Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
66.31 km
35.00 km teren
Bukowa – zabawa w błocie
Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 02.10.2011 | Komentarze 11
Ostatnimi czasy z asfaltu nie chce mi się zbytnio schodzić, a właściwie w ogóle, ale napisał do mnie Sebastian, jako że planowaliśmy od dłuższego czasu wykręcić jakieś kilometry w Bukowej to trzeba było się zmobilizować i odkurzyć mtb :)Nawiązując pięknej soboty, na dzisiaj (niedziela) pogoda spłatała figla i od rana mgły, duża wilgotność, przelotne deszcze i całkowite zachmurzenie.
Mimo to ustawiliśmy się w Zdrojach na dworcu skąd miałem odebrać delegację z Nowogardu, z Sebą zabrał się jeszcze Grzesiek, a ze mną Paweł. Przyjechaliśmy na dworzec i okazało się że zjawiliśmy się trochę za późno i chłopaki żądne wrażeń pocisnęli już do lasu. Szukać ich w lesie nie zamierzałem, bo tak można by cały dzień, więc po kilku telefonach ustaliliśmy spotkanie koło cmentarza.
Po kilku minutach z za zakrętu wpadają dwie uśmiechnięte mordy mimo szarej pogody. Nie wiem na co liczyli, ale ja myśląc o Bukowej to na widoczki się nie nastawiam mimo iż na dzisiejszy dzień zaplanowałem rozjazd po ponad ćwierć tysiączku dnia poprzedniego, a chłopaki uzbrojeni w lustrzanki trochę się wystraszyli jak stwierdziłem, że szkoda sprzętu :D:D:D
Ekipa koło Szmaragdowego© sargath7
No nic na początek pojechaliśmy wokół jeziora Szmaragdowego, zaliczając wszystkie punkty widokowe i jezioro dookoła. Mżawka towarzyszyła nam cały czas i mimo że jechaliśmy mega spokojnie to miałem uczucie całkowitego i nieprzyjemnego zawilgocenia. Ciuchy przeciw deszczowe odpadały, bo było za gorąco.
Na punkcie widokowym© sargath7
Następnie zaczęliśmy kierować się w stronę żółtego szlaku i starej drogi biegnącej wzdłuż skarpy, którą na początku tego roku odkryłem z Axisem, a potem nie mogliśmy jej odnaleźć, więc teraz była okazja. Po drodze krótki postój na uzupełnienie energii po wiaduktem co by nie moknąć w bezruchu, wcześniej jednak Axis zalicza efektowną glebę na grząskim piachu, po tej akcji humory wszystkim skoczyły o sto procent, byliśmy już sporo zmoczeni i ubłoceni przechodząc nielubiany przez mnie stan przejściowy między chęcią nie ubrudzenia się, a wejściem w fazę zajebistej satysfakcji po totalnym uwaleniu się błotem i ogólnej radości otaczającej mnie ekipy z tego powodu :)
Pod wiaduktem autostrady A6© sargath7
Na niebieskim szlaku© sargath7
Próby odnalezienia szukanego szlaku zakończone powodzeniem, więc dalej uderzamy na przełęcz Trzech Braci i do Serca Puszczy
Obok Serca Puszczy© sargath7
Na zjeździe© sargath7
Od głazu szybki zjazd na skraj puszczy w okolicach oś. Bukowego, po drodze gubimy Grześka, który zbacza, nie wiem jakim cudem, z drogi, niestety po kilku próbach odnalezienia go rezygnujemy i ruszamy dalej. Ze względu na ograniczający, Sebastiana i Grześka, pociąg powrotny do Nowogardu , kierujemy się na deserek dnia – czyli czarny szlak, biegnący po najwyższych graniach puszczy Bukowej. Na szlak wpadamy koło Głazu Grońskiego, a potem już tylko zjazd, podjazd, zjazd, podjazd :)))
Na jednym z dłuższych zjazdów cisnę pierwszy i za plecami słyszę śmiech który za chwilę zostaje stłumiony, wracam i w brecht – Axis przytula matkę ziemię, a Shrink razem z nim, okazało się że Seba śmiejąc się z pecha kolegi sam też postanawia tulić glebę.
Na czarnym szlaku© sargath7
Drąc łacha z kolegów na kolejnym podjeździe sam prawie zaliczam glebę, a na szczęście kończy się dwoma nogami na ziemi, jedynie rower wymyka mi się spod dupy :)
Oficjalnie rajd kończymy obok Szwedzkiego kamienia przed którym ostatnia najefektowniejsza gleba w wykonaniu Sebastiana :D
Na Szwedzkim kamieniu© sargath7
Po wydostaniu się z puszczy szybka akcja na mijce ciśnieniowej (to był błąd, bo mam korbę do rozbiórki z suportem, niestety się zaklinowały) i na dworzec gdzie czekał na nas Grzesiek, ostatnie foty na koniec i trzeba wracać do chaty :)
Miara zadowolenia po zabawie :)© sargath7
Dzięki panowie za dobrą zabawę, efektowne gleby, a przede wszystkim za obecność.
Do następnego !!!
Zdjęcia autorstwa Shrinka
Kategoria Wycieczka
Komentarze
maccacus | 15:46 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
Roberto robi robi... Ja też piasty czy okolice sterów myłem z daleka ale mimo wszystko taka woda, zwłaszcza z detergentem nieźle penetruje i często nawet uszczelnienia nie pomogą...
Szmatka, gąbeczka, pół godzinki wolnego czasu i rower czysty bez uszczerbku :)
Szmatka, gąbeczka, pół godzinki wolnego czasu i rower czysty bez uszczerbku :)
tunislawa | 22:46 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
a dla mnie to zdjęcie na czarnym szlaku jest ..the best ! :)))
2befree | 20:22 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Bo wszystkiego trzeba umieć używać!!! Nigdy nie myję roweru inaczej, ale nie przykłada się dużego ciśnienia do piast czy sterów. Najlepiej robić to z pewnej odległości. Woda z Myjki ciśnieniowej, już metr od dyszy nie robi rowerowi krzywdy ;)
maccacus | 20:18 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Paweł ja też sobie załatwiłem myjką tylną piastę... Myjka fajna, szybka i praktyczna ale takie ciśnienie to zabójstwo dla wszelakich łożysk :(
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!