......... Trzebież terenowo | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Dane wyjazdu:
93.22 km 40.00 km teren
04:53 h 19.09 km/h:
Rower:Ekspert

Trzebież terenowo

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 6

Pogoda dopisuje, temperatury może nie zachwycają zwłaszcza z rana, ale brak deszczu i bezchmurne niebo w połowie października są jak cisza przed burzą, albo czarny asfalt przed wielkim śniegiem. Pewnie znowu zima zaatakuje znienacka i ostudzi niektórym zapał do kręcenia. Póki jednak jest ładnie nie można narzekać, słusznie bowiem rzecze ten kto wie iż darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Mimo tych pozytywnych aspektów, na szosie już nie ma z kim śmigać, jedni sezony pokończyli innych akademie pochłonęły. No cóż pozostało odkurzyć mtb zobaczyć co w terenie i wśród głuszy leśnej słychać.

Ustawiłem się więc z Pawłem na terenową traskę do Trzebieży i zgodnie z leśnym zwyczajem miało to być z Głębokiego. Nie wiem jakim cudem, ale byłem wcześniej co oznacza, że się nie spóźniłem. Musiałem więc z dziesięć minut poczekać, a mimo października było nader gorąco i połączenie windstoppera z bluzą termo było nietrafionym pomysłem. Tak czekając zauważyłem dwie dziewczyny na mtb ;), jednego szosowca, ten to był dobry podjechał na ławeczki ustawił sprzęt w pozycji na punktowanie do lansu, pokręcił się coś tam pomarudził i pojechał, ale sprzęt nie powiem, zajebisty. Dookoła Głębokiego jeszcze śmigała jakaś kadra młodzików, bo tak ze dwa razy peletonik przemknął koło ławeczek, a poza tym jeszcze masa aktywnych emerytów. Nie można oczywiście zapomnieć o tłumie „kijkowców”, aaa i co najlepsze kąpielisko nawiedziły morsy. Jak im zdjęcia strzelałem to kilku chciało mnie zwerbować, ale mimo iż tego dnia było naprawdę gorąco jakoś nie nabrałem chęci na orzeźwiający skok do wody.

Morsi rytuał © sargath7


No więc jak się naczekałem na Axisa to wreszcie raczył przyjechać i mogliśmy realizować plan terenowy. Trasa bez udziwnień czyli cały czas czerwony szlak do samej Trzebieży, większość znana i lubiana po za odcinkiem od jeziora Piaski, tam mieliśmy dopiero rozdziewiczać ścieżki. Oczywiście nie przepuściliśmy okazji odwiedzenia Bartoszewa, Świdwia i wszystkich innych jezior po drodze.

Nad Jeziorem w Bartoszewie © sargath7

Ptactwo w rezerwacie © sargath7

Jesień w rezerwacie © sargath7


Na asfaltowym odcinku od leśniczówki Podbrzezie do Piaskowej Góry trafiliśmy na dwóch baranów w blacho smrodach, nad jezioro się zachciało, ale nogami nie ma komu już przebierać, więc dupę trzeba podholować, ehh takim to powinni samochody w Odrze topić... najlepiej razem z właścicielem.

W drodze do jeziora Piaski, bardzo wiosennie © sargath7


Po standardowym odwiedzeniu pomostu od strony zachodniej jeziora za cel obraliśmy sobie jego wschodnie brzegi. Ostatnim razem jak byłem tutaj z Jurkiem, to spotkaliśmy rowerzystę który wspominał o pomoście właśnie z drugiej strony. Nie prowadzą tam jednak żadne szlaki więc początkowo zabrnęliśmy w bagna, cofać się nie chciałem, ale jednak opłacało się, oznakowanie jednak było, wbrew pozorom banalne, bo od głównej drogi trzeba się kierować po prostu do „punktu czerpania wody”. Jadąc wzdłuż drogi zauważyłem niecodzienny widok, a właściwie nowe rozwiązanie zastosowania słupa wiszącego, a może porostu jest to pierwotna wersja telekomunikacji bezprzewodowej lub trafniej bezsłupowej :)

Środek był komuś niezbędny, grunt że działa :) © sargath7


Po kilkuset metrach udało się odnaleźć drugi pomost, rowerzysta nie kłamał, a widoczek bombowy. Tyle razy już przyjeżdżałem nad to jezioro i za każdym razem traciłem takie zacne widoki siedząc po drugiej stronie.

Jezioro Piaski z troche innego punktu... widzenia © sargath7

od tego jak upadniemy nie zawsze sami decydujemy © sargath7

Co jest górą, a co dołem? © sargath7

Cisza i spokój... © sargath7


Właściwie to wycieczka mogła się już zakończyć w tym miejscu, bo za nic nie chciało mi się stąd ruszać, czyste niebo, słońce mocno przygrzewające co jak na tę porę roku jest atutem, niezmącona niczym tafla jeziora i kolory zbliżającej się jesieni wokoło. Jednym mankamentem tego miejsca jest, że wie o nim z pewnością większa ilość ludzi sądząc po górach śmieci w krzakach. Śmieciarzom nie wystarczy, że podstawią swojego blachosmroda przy samym brzegu, oni muszą jeszcze zaznaczyć teren informując, że napełniali swoje zbiorniki tłuszczowe.

Jak już udało się zwlec z pomostu na którym sabotowaliśmy wycieczkę ze 20 albo 30 minut, nieudanie oczywiście, bo po chwili już jechaliśmy ponownie czerwonym szlakiem w stronę Trzebieży, a że pierwszy raz ten odcinek robiliśmy terenowo, więc wypatrywaliśmy oznaczeń szlaków raz gubiąc szlak by za chwilę się wrócić i odnaleźć go ponownie. Nie dziwię się jednak, że było przy tym trochę zamieszania skoro niektórym się we łbie poprzewracało i postanowili pozrywać znaki.

Oznakowanie szlaku ... pod drzewem © sargath7


Mimo wszystko docieramy do drogi nr 114 w Brzózkach i kontynuując trasę czerwonego szlaku dojeżdżamy do Zalewu Szczecińskiego na skraju linii brzegowej obok polany rekreacyjnej odkrywamy stary pałac otoczony trzymetrowym murem strzeżony przez agresywnego wilczura. W Internecie udało mi się znaleźć jedynie że chatka jest do kupienia za jedyne 35 baniek, wraz okolicznym terenem i przypałacową stajnią, muszę się zastanowić może wciągnę :D:D:D

Pałac nad Zalewem Szczecińskim © sargath7

Zalew Szczeciński © sargath7

Piękno ma to do siebie, że doceni je nawet ktoś bez wyobraźni © sargath7


Trzymając się uparcie czerwonego szlaku jechaliśmy wzdłuż linii brzegowej co jakiś czas odbijając nad samą wodę, przy jednym z takich odbić natrafiamy ciekawe klify, których nie pokaże, bo zdjęcia nie wyszły, klisza pękła :P. Nieopodal dostrzegliśmy jednak alternatywę dla czerwonego szlaku, a mianowicie ciekawego singletrack’a, długo się jednak nie cieszyliśmy, bo... się skończył. Pojechaliśmy więc na przełaj bezścieżkowo. Po drodze zauważyłem monetę w runie leśnym i aby ubiec Axisa rzuciłem się na nią, nie wiem tylko dlaczego Axis uparcie twierdzi, że to była gleba :P:P:P

Zabawy w bezścieżkowy przełaj zakończyły się koniecznością poratowania się gps’m i grzecznym powrotem na czerwony szlak który już bez stresu doprowadził nas do Trzebieży gdzie po zakupach ruszyliśmy do domu nudną jak flaki z olejem asfaltową szosą do Szczecina przez Jasienicę i Tanowo.
Kategoria Wycieczka



Komentarze
sargath
| 21:20 wtorek, 1 listopada 2011 | linkuj Marek - to w nowym roku jak wpadniesz do nas to możemy walnąć zalew do okoła :)
Jacek - będzie, ale nie daje rady, muszę kogoś zatrudnić do pracy na bs ;))
Dynio
| 13:42 wtorek, 1 listopada 2011 | linkuj Pięknie Panie Pięknie, proszę częściej i więcej :)
rowerzystka
| 21:03 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj Morsy zawsze będą minie zadziwiać :)
Bryyyy
sargath
| 18:32 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj Paweł - to jest wpis z 15 października, nadal mam opóźnienie, wtedy były przymrozki z rana :D:D:D
Misiacz
| 06:16 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj Hehe, temperatury nie zachwycają? :P
Aaaa...czekasz na styczeń i swojskie (-10) stopni? :)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!