Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
45.68 km
15.00 km teren
Wkrzańska - ratunkowo
Sobota, 19 listopada 2011 · dodano: 19.12.2011 | Komentarze 2
Weekendowo ustawiłem się z Pawłem na kręcenie po lesie, ale na zbiórkę podjechaliśmy na Głębokie gdzie Adam i Eryk zamierzali zrobić treningową rundkę.Podjechaliśmy głównie obadać nowy nabytek Adama, czyli jego nową szosę. Jak się już nalukaliśmy to kawałek we czwórkę pojechaliśmy do Dobrej dokąd rozprowadziliśmy chłopaków na szoskach i trzeba było się pożegnać, bo nam trzeba było w las, a oni spacerkiem jechać nie zamierzali więc nie dalibyśmy i tak rady :)
Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy, na początek przez las nowymi ścieżkami, a potem próbowaliśmy się przebić na nasze tereny przez jakieś Kargulowe pole.
Nie ujechaliśmy jednak nawet kilku metrów kiedy zadzwonił Adam. Jak się okazało załapał flaczka, a pompka Eryka miała ten mankament że nie pompowała. Podobno to pompka od Trenera, pewnie to tak celowo, żeby przy okazji treningu zaliczyć przebieżkę do domu z buta :D:D:D
No więc daleko, podobno nie byliśmy więc postanowiliśmy pomóc chłopakom w potrzebie, ale zachciało nam się jednak przebijać przez to pole i kierować się gwiazdami w dzień jako drogowskazem, na początek szło nieźle, ale potem skończyła się droga, albo właściwie koleina. Jako że zgłupieliśmy do reszty w jakim kierunku jedziemy to na horyzoncie wypatrzyliśmy chaty tubylcze, gdzie pewnie cywilizowani ludzie wskażą nam właściwą drogę. Po dojechaniu do zabudowań wypatrzyłem tubylca, a właściwie tak tylko myślałem. Patrzę jest jeden gość co się po ogrodzie przechadza,
pytam się więc gdzie my jesteśmy?,
a on - are you speak english?
lol
Domy trzy na krzyż w promieniu kilku kilometrów, ale akurat na Johnnego Englisha musiałem trafić. Po drugiej stronie patrzę inny, tym razem chyba już tubylec,
pytam się gdzie jesteśmy?,
a on - a gdzie chcecie być?
mówię - w Dobrej
a on - to nie tu
ciągnę dalej - to jak stąd wyjechać do Dobrej
a on - nie da się
lol
co to za wioska, normalnie z kamerą wśród zwierząt
w końcu wyciągnąłem fona i włączyłem gps’a, bo pochlastać się szło z tymi ludźmi i po około 15 minutach dojechaliśmy polami do szosy, następnie po kilku telefonach do Adama i ustaleniu dokładnej ich lokacji, doczłapaliśmy się do Sławoszewa. Widok jak poniżej:
Serwis w Sławoszewie© sargath7
Poratowaliśmy Adama pompką, która pompowała, ot taki bajer :D:D:D
Jak już awaria została usunięta razem pojechaliśmy do Bartoszewa, tam się znowu odłączyliśmy i pojechaliśmy na Głębokie lasem, potem chyba już do domu, nie pamiętam w końcu to miesiąc temu było :D:D:D
Kategoria Trening mtb
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!