Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
133.10 km
0.00 km teren
Altwarp
Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 7
Na weekend zapowiadała się świetna pogoda, a do tego udało mi się wreszcie po raz pierwszy w tym roku wyciągnąć Adriana na wspólną traskę. W tabelach pogodowych jak zwykle ranek zimny, a okolice popołudnia to ostry skok temperatury, więc uznałem że godzina 10 na start będzie optymalna. Rano jednak chciałem trochę zmodyfikować plany i załatwić przy okazji jedną sprawę więc dryndnąłem do Adriana i okazało się że i on będzie miał mały poślizg. Po drodze zagapiłem się na fajną dziewczynę i przy nawrocie w celu zagadania wyrżnąłem szlifa i wygiąłem sobie prawą klamkę w szosie :P Koniec końców na moście długim byłem o 11 :D Adrian czekał na mnie jakieś pół godziny, ale jakoś mi się upiekło.Po drodze musieliśmy zaliczyć sklep spożywczy i aptekę. Potem przypomniało mi się o kantorze co by mieć ojro na fisz buły, więc po drodze na głębokie myślałem gdzie są kantory, ostatecznie udało się dorwać kantor na osiedlu Zawadzkiego, potem jeszcze jeden sklep spożywczy i możemy kontynuować jazdę. Na głębokim byliśmy koło 12 i tu kolejny, chwilowy tym razem, postój, bo wypatrzyłem Gosię i Adama którzy jechali do Rieth, w sumie ten sam kierunek co ja i Adrian, ale Adam powiedział, że jadą spacerowym tempem więc od razu przypomniało mi się spacerowe tempo z ekipą RS :))
No nic pożegnaliśmy się i kierujemy się sami na Dobieszczyn. W Tanowie kolejni znajomi, tym razem Jarek (Gadzik), tylko mu odmachnęliśmy bo pruł wracając z porannej setki. Ledwo minęliśmy Tanowo, gdy z naprzeciwka co chwilę mijali nas szosowcy do samego Dobieszczyna, nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to że naliczyłem ich z 50 sztuków. Większość oczywiście szlachta ręki nie podniesie jak się ich pozdrawia, a z jednego mieliśmy ubaw, jechał w koszulce na ramiączkach ostro przypakowany już solarium w tym roku zaliczone, jak mu machnąłem pozdrowienie to spojrzał na mnie jak bym mu pokazał środkowy palec, chyba za dużo koksu wciągał i mózg mu się też przypadkiem skoksował.
Jako że śniadania dzisiaj nie zjadłem to mi o tym żołądek przypomniał i miałem ostre ssanie. Na szczęście dojechaliśmy już do granicy gdzie zrobiliśmy sobie popas. Po 10 może minutach patrzymy, a tu Adam z Gosią jadą, sobie pomyślałem od razu że spacerowym tempem to na pewno nie jechali. Połączyliśmy więc siły, bo w kupie raźniej :)
Popas w Dobieszczynie na granicy© sargath7
Rusałka© sargath7
słabo mi wyszła, ale fociłem na maksymalnym zoomie (24), bo strasznie płochliwe te motyle w tym roku :(
Na wspólnych rozmowach szybko czas minął i zanim się obejrzeliśmy, byliśmy w Rieth. Dłuższa chwila postoju głównie foto i jakoś się rozleniwiłem. Czas też za szybko uciekał, a niestety nie miałem całego dnia i powoli zakradała mi się do głowy chęć darowania sobie jazdy do Altwarp. Kusząca była alternatywa wracania w większej grupie, bo Gosia i Adam właśnie zawracali na Szczecin. Szybka walka z myślami i jednak dłuższa traska wygrała. Coś mnie tego dnia ciągnęło do Altwarp, może to ta niedoszła fisz buła obiecana przez Misiacza na poprzednim wypadzie :P
Na przystani w Rieth© sargath7
Przystań w Rieth© sargath7
W Rieth© sargath7
W Rieth© sargath7
Ostatnim razem jak odbiłem z Rieth na Altwarp jechałem na mtb teraz na szosie i jakoś z głowy mi wypadło, że trasa przez las podchodzi pod przełaj, a nie jak to mi się ubzdurało wygodnym asfaltem przez las. Na szczęście odcinek krótki, potem jednak bruki się zaczęły masakryczne, a w Warsin rozbierali chodnik który był jednym zbawieniem przed wybitymi zębami :P
Mały przełaj na trasie© sargath7
Adrian foci© sargath7
Przełajowy odcinek© sargath7
Jak dotarliśmy do Altwarp to się pokręciliśmy, pofociliśmy i pojedliśmy. Tak jeden jedyny lokal był otwarty gdzie sprzedawali fisz buły a’la Bismarck za 2 ojro. Kupiliśmy i zjedliśmy, buły dobre, ale zdzierstwo straszne, lepiej na browary kasę przeznaczyć. Piwo w Niemczech, a żarcie w Polsce :D:D:D
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
Czas niestety nieubłagany więc nie było mowy o opierniczaniu się. Zresztą temperatura nad wodą nieciekawa. Słońce powoli chowało się za mleczną poświatą przez co promienie słońca nie dochodziły tak ciepłe na ziemię.
Krokusy koło Altwarp© sargath7
Powrót już bez przełaju przez Luckow, niestety z brukiem, a bardziej znaczący postój z racji czasowych dopiero w Tanowie pod delikatesami. Wypad z Adrianem jak zawsze udany. Pozdrowienia dla Gosi i Adama za miłe dotrzymanie towarzystwa na części trasy :)
Komentarze
maccacus | 18:05 piątek, 6 kwietnia 2012 | linkuj
No spacerowe to mam na myśli tak +/- 25 km/h ;) Z resztą za Ahlbeck Gosia wyszła z Tobą Pawle na czoło a ja na liczniku notowałem przelotową 28-30 hehehe :)
A tego koksa kojarzę, też go mijaliśmy jak złożony na lemondce zapierniczał do Szczecina, może skupiony na treningu czy co, cholera wie...
A tego koksa kojarzę, też go mijaliśmy jak złożony na lemondce zapierniczał do Szczecina, może skupiony na treningu czy co, cholera wie...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!