Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2012
Dystans całkowity: | 618.57 km (w terenie 35.00 km; 5.66%) |
Czas w ruchu: | 22:25 |
Średnia prędkość: | 23.44 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 41.24 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
130.11 km
0.00 km teren
Altwarp
Sobota, 14 stycznia 2012 · dodano: 03.02.2012 | Komentarze 4
Po tygodniu bimbania czyli odpoczynku po traumatycznych wspomnieniach wycieczki z przed tygodnia postanowiłem dołączyć do ekipy którą rekrutował Jarek – Gadzik. Uznałem że z nim nie zmarznę i tempo będzie przyzwoite. Udałem się więc na Błonia gdzie był umówiony punkt zbiórki. Na miejscu był już Jarek i Pandi. Po chwili rozmowy i uzyskaniu informacji o potencjalnych uczestnikach, postanowiłem ubrać dodatkową warstwę ubrań - mam nadzieję że napisałem to wyjątkowo delikatnie i nikt z potencjalnych odbiorców nie zejdzie na zawał czytając ten wpis.Bardzo pozytywną informacją okazała się obecność Misiacza z którym dawno nie zrobiłem żadnego kilometra. Po za tym jego obecność gwarantowała mocniejsze tempo, bo nie od dzisiaj wiadomo, że to koks i cyborg, do tego z dużym doświadczeniem. Gdzie mi do niego, na świecie mnie nie było jak kupował klucze jako balast do swych sakw :P:P:P
Kiedy zebrała się cała ekipa mogliśmy jechać zahaczając o Głębokie gdzie dołączył Misiacz. W sumie było nas dość sporo, a temperatura w okolicach lekko powyżej zera (dla zdziwionych to wpis z 14.01.2012). W sumie to co mogę wymienić z obecnych był Jarek - Gadzik, Paweł - Misiacz, Robert - Lewy, Krzysiek – Monter, Siwobrody – palacz numer 1 (dołączył w Pilchowie), Grom, Tomek, Jaszek i nieznany mi palacz numer 2.
Ekipa na Głębokim© sargath7
Pierwotnie ustalone było, że wszyscy jedziemy do Rieth i z powrotem terenem wschodnich rubieży puszczy Wkrzańskiej. Po drodze w Pilchowie zgarnęliśmy Siwobrodego. Nie będę ukrywał, że pomyślałem sobie, że teraz to do tego Rieth za szybko nie zajedziemy, a kolejnych ubrań już nie miałem. Jednak w miarę miło się zaskoczyłem, bo do Dobieszczyna przez większość czasu widziałem na liczniku dwójkę z przodu. Dopiero później dane mi było zrozumieć przyczynę takiego skoku formy Siwobrodego, a mianowicie jego magicznego soku z gumijagód który popijał dyskretnie wyciągając z za pazuchy niepozorną piersióweczkę.
Sam jednak trzymałem się z tyłu razem z Misiaczem i tak czas leciał na pogaduchach o sprawach ważnych i tych mniej ważnych. Po drodze było kilka postojów, m.in. w Ludwigschof.
Gadzik© sargath7
- koniec zabawy, czas na dopalacze!
Misiacz© sargath7
- nie ja dziękuje, już koksiłem przed wyjazdem!
Siwobrody i jego sok z gumijagód© sargath7
- sok z gumijagód czyni cuda…
Lewy© sargath7
- cholera, chyba teraz będzie mocniej, czas na ostatnie poprawki…
Pandi© sargath7
- fakt sok z gumijagód od Siwobrodego to przednia mikstura…
Tomek© sargath7
- no to teraz się zacznie…
Grom© sargath7
- marsz! marsz! z ziemi szwabskiej do Polski!!!
Jaszek© sargath7
- spokojnie chłopaki, miało być tempo umiarkowane…
Kolega Montera© sargath7
- eee tam dopalacze, nie lepiej ziołem się sztachnąć???
Krążą legendy że jechał z nami Sierżant Monter, ale niestety był tak szybki, że nie udało mi się go dorwać w objęcia migawki.
Koksy się rozkręciły i po chwili byliśmy w Rieth, ja i Misiacz oderwaliśmy się trochę od grupy co by być tam szybciej. Misiacz nie mógł zdzierżyć tempa wycieczki, mimo że podobno żarty się skończyły. Wrzuciliśmy trójkę z przodu i chwilę poczekaliśmy w centrum tej „wielkiej” metropolii. Jak reszta w tumanach kurzu do nas dołączyła to mogliśmy się wywietrzyć nad jeziorem Nowowarpieńskim.
Marina w Rieth© sargath7
Widok na Nowe Warpno© sargath7
Środek zimy wita wiosnę© sargath7
Nad wodą wiał przeszywający wiatr, więc postój zapowiadał się krótki.
Kiedy czas było się zbierać, Misiacz zaproponował ucieczkę ekipie i skok do Altwarp. Jak to zasugerował… szkoda żeby się poranny koks zmarnował na wycieczkę, która nie zrobi dzisiaj setki :P
Przystałem ochoczo na propozycję, zwłaszcza że obiecał bułę rybną na miejscu :)
W brzozowym lasku w drodze do Altwarp© sargath7
Do Altwarp jechaliśmy >asfaltową< ścieżką przez las, Niemcy jednak nie mają poszanowania dla natury :P
Po drodze tematy o pechu, wiatr też w sumie pechowo wiał w ryj, ale na ostatnim odcinku przed Altwarp otrzymaliśmy trochę szczęścia od losu i powiało trochę w plecy.
Jak się okazało nie byłem nigdy w Altwarp więc tym bardziej byłem zadowolony z podjętej decyzji. Misiacz nakręcał tempo więc szybko znaleźliśmy się na miejscu, gdzie zwiedzanie zacząłem od wioski smefów – tak powiedział przewodnik Misiacz…
Chatka papy smerfa© sargath7
…następnie do portu…
Będąc w porcie poczułem się oszukany, z obiecanej buły rybnej nici, lokal zamknięty na cztery spusty. W tym momencie jeszcze bardziej zgłodniałem, a niestety nie zabrałem jedzenia, bo jak już wspominałem miała to być szybka akcja, a nie zapuszczanie się na tyły wroga.
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
Misiacz podobno jak zwykle niewinny, więc walnąłem focha i oddaliłem się w kierunku nabrzeża, nad zatokę Nowowarpieńską, żeby pobyć w samotności :P:P:P
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Czapla Siwa© sargath7
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Potem na chwilę do miasta…
W Altwarp przy Seestrasse 55© sargath7
… I na punkt widokowy
Widok na Uznam© sargath7
Wracając z Altwarp liczyliśmy na wiatr w plecy, no ale jak się umie liczyć to trzeba liczyć na siebie. Na dodatek pierwszeństwo prawie wymusiły nam trzy łosie, które nie miały chęci na pozowanie do zdjęć, więc foty nie będzie :P:P:P
Powiem szczerze, że miałem spore odcięcie mocy, nie wiem czy to przez tygodniowy brak ruchu, czy przez brak jedzenia, ale lekko nie było, zwłaszcza pod wiatr. W okolicach jednostki wojskowej Misiacz okazał mi miłosierdzie i podzielił się swoją ostatnią bułką :D
Siły wróciły momentalnie, nie wiem czym była posmarowana buła, ale dała mi mocnego kopa.
Szybko minęliśmy Dobieszczyn, a zbliżając się do Tanowa natknęliśmy się na ekipę dzików.
Alf w lesie© sargath7
Do Tanowa wpadliśmy z gotowym planem nalotu na lokalne delikatesy, machnęliśmy po kiełbasie z bułą, ja dodatkowo zapiłem czarnym frugo. No to frugo.
W domu byłem około 16 starego czasu :P
.
Dane wyjazdu:
56.16 km
20.00 km teren
h
km/h:
Rower:Ekspert
XX Finał WOŚP Z Rowerowym Szczecinem
Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 22
Na zaplanowaną wycieczkę przez RS miałem zamiar wybrać się bez względu na pogodę. Gdy wstałem w sobotę rano i spojrzałem przez okno pomyślałem, że będzie to szybka akcja w kilka osób, bo lekki deszczyk zwykle szybko przetrzebia szeregi rowerzystów. Jakie było moje zdziwienie, gdy na placu lotników zastałem dość sporą grupę uczestników, a nawet dziennikarzy. Koniec końców po dotarciu spóźnialskich liczyliśmy, aż 27 osób. Dobrze że wziąłem dodatkową bluzę, bo wśród rowerzystów było sporo maruderów nieprzekraczających progu 15 km/h. Dojazd na obrzeża Polic zajął nam ponad 2 godziny, masakra, aż z wrażenia zgłodniałem, dobrze że na traskę wybrał się m.in. Piotrek, z których robiliśmy szybkie rozgrzewkowe odskoki, bo chyba bym zamarzł, stojąc praktycznie w miejscu. Byłem pełen obawy myśląc o tym jakie tempo będzie jak wjedziemy w teren.W lesie fajne błotko, trasa ogólnie fajnie zaplanowana, ale poziom uczestników, tragedia. Zaliczyłem kilka kałuż i od razu zaczęło cos mi trzeć i chrupać w hamulcach. Jak się później okazało przez 30 km jechałem z zablokowanymi co zaowocowało ich kompletnym wytarciem, ostały się ino blachy bez okładzin, a sprężynki się ulotniły nie wiadomo co z zaciskami, bo mi się tłoczki nie cofają, będę musiał w wolnej chwili je rozebrać.
Trasa spoko, błoto dopisało, pogoda jak na taki wypad, świetna, humor wśród uczestników, dopisał, natomiast czasowo, tragedia. Najgorzej było z przemoczonymi rękawicami, palce mi prawie odmroziło, jak wszedłem do klatki w bloku, to tak mnie uderzyła fala gorąca, że myślałem że mi końcówki palców odpadną :))
Tu o nas napisali:
http://www.24kurier.pl/Aktualnosci/Szczecin/Rowerem-dla-Orkiestry
Kilka fotek zrobionych przez Yogiego jak męczę kałużę :))
Sesja w puszczy© sargath7
Sesja w puszczy© sargath7
Sesja w puszczy© sargath7
Kategoria Akcje rowerowe, Wycieczka
Dane wyjazdu:
26.46 km
0.00 km teren
Praca
Środa, 4 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
26.22 km
0.00 km teren
Praca
Wtorek, 3 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
62.11 km
15.00 km teren
Tanowo + miasto (start sezonu 2012)
Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 2
Jako, że po sylwku miałem dodatkowy dzień wolny od pracy postanowiłem się przewietrzyć. Trasa nic szczególnego, bardzo podobnie jak w grudniu. Więcej błota w lesie. Kategoria Wycieczka