......... Kolizja z pieszym - epilog | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Dane wyjazdu:
48.32 km 0.00 km teren
01:48 h 26.84 km/h:
Rower:Onix

Kolizja z pieszym - epilog

Czwartek, 29 września 2011 · dodano: 13.10.2011 | Komentarze 5



Jakiś czas temu, a dokładnie w kwietniu, opisywałem swoją kolizję z pieszym:

http://sargath.bikestats.pl/467065,Sargath-vs-Pieszy-10.html

Może nie była to pierwsza tego typu sytuacja, ale jedyna zakończona interwencją policji.
Na dzień dzisiejszy sprawa na szczęście dobiegła końca i wszystkie poniesione przeze mnie straty zostały pokryte z dużą nawiązką.
Nie będę powielał opisu zajścia, bo wszystko opisałem w linku powyżej, natomiast dalej jedyną perspektywą wydawało się dochodzenie odszkodowania poprzez sąd cywilny. Po otrzymaniu notatki policji z miejsca zdarzenia, wynikało ewidentnie, że pieszy jest winny co potwierdził w ostateczności sam pieszy przyjmując mandat w wysokości 250 zł za spowodowanie kolizji. Chciałem się dogadać na miejscu, proponowałem w ramach satysfakcji 200zł i każdy idzie w swoją stronę, ale wolał czekać na patrol to jego sprawa. Jak wspominałem pozostała walka w sądzie cywilnym, jednak, aby sformułować pozew trzeba udowodnić, że chciało się załatwić sprawę w sposób polubowny, co oznacza, że należy pisemnie powiadomić przynajmniej dwoma pismami sprawcę szkody lub dłużnika o możliwościach rozwiązania sprawy pozasądowo. Napisałem więc pismo z wezwaniem do zapłaty, a straty wyceniłem na 421 zł. W odpowiedzi dostałem pismo z kancelarii adwokackiej wynajętej przez sprawcę – pieszego, że wykazuje chęć zażegnania sporu po za sądem. Ustalone zostało w tym celu spotkanie na którym okazało się, że oczywiście będą próbować przeciągać sprawę w nieskończoność. Pełnomocnik sprawcy próbował mi wmówić, że mimo iż jechałem ścieżką to i tak muszę ustąpić pieszemu, że jechałem za szybko, że muszę udowodnić iż nie przyczyniłem się bezpośrednio do kolizji i jeszcze sporo dodatkowego bełkotu prawniczego i rzucanie paragrafami, ustępami itd. Wszystkie argumenty podważyłem, a w końcu to sprawca wykazał chęć załatwienia sprawy polubownie. Dałem więc termin dwóch tygodni na ustosunkowanie się do mojego stanowiska, a jak nie to wznawiam procedury złożenia pozwu sądowego. Reakcja była natychmiastowa i ku mojemu zdziwieniu zaproponowano mi 350 zł zadośćuczynienia, co przyjąłem z lekkim śmiechem, ale tak po prawdzie w rzeczywistości zniszczenia nie przekraczały nawet 50 zł, wycenę oparłem po prostu na nowych częściach, stąd kwota 421 zł, dlatego zacząłem rozważać opcję, że wezmę co dają, bo szkoda czasu. Jednak zadałem sobie pytanie, dlaczego ja mam ustępować, niech się frajer nauczy chodzić, a jak nie to niech płaci. Zażądałem bezdyskusyjnie całej kwoty odszkodowania, zaczęło się znowu zwlekanie i przeciąganie, ale o dziwo po kilku dniach wymyślili że chyba są ubezpieczeni na OC w życiu prywatnym, więc mogę sobie ściągnąć pieniądze z ich polisy. Na początku wydało mi się to dziwne, ale poczytałem trochę i okazało się, że procedury wyglądają podobnie jak w przypadku likwidacji szkód w samochodach, w tej sprawie uszkodzenia były podciągnięte pod mienie prywatne. Zgodziłem się więc na takie rozwiązanie z zastrzeżeniem, że w przypadku gdy ubezpieczyciel nie usatysfakcjonuje mnie kwotą odszkodowania, wtedy wznowię sprawę w celu wyrównania zobowiązań. Ubezpieczycielem okazała się Warta i od teraz poszło jak z płatka. Wniosek ze zgłoszeniem szkody, notatka policji rachunki za części (te uszkodzone, ale i tak wszystkich nie miałem) i zdjęcia z policji. Po chyba tygodniu przychodzi pismo, że przyznają mi całą kwotę odszkodowania. Kasę dostałem i sprawa zamknięta. Myślę że i tak miałem dużo szczęścia i udało się to dobrze rozegrać, ale w sądzie podejrzewam, że też sprawa szybko by została zakończona z pozytywem dla mnie, mimo to lepiej że wyszło jak wyszło, bo szybciej i już z głowy. Z mojej strony dla tych co mieli podobną sytuację to że należy pamiętać, żeby nie ustępować, pieszy na ścieżce rowerowej to zło które trzeba tępić.

--------------

dystans to praca i kilka spraw na mieście
Kategoria Praca



Komentarze
sargath
| 14:13 niedziela, 16 października 2011 | linkuj Jacek - spoko, niestety słaba rozdziałka, bo nie znalazłem w necie odpowiednio dużych znaków źródłowych, jak sklejałem ten :)
Dynio
| 20:52 sobota, 15 października 2011 | linkuj I dobrze że tak i w miarę bezboleśnie się to skończyło. Pieszy na drodze im młodszy tym bardziej butny i bezczelny. Dziś miałem spotkanie z dwiema damami 70+ które o laseczkach szły sobie asfalcikiem DDR-a. Podjechałem uśmiechnąłem wszak do starszych z szacunkiem trza i poprosiłem o zejście na chodnik obok. Odzew natychmiastowy no prawie natychmiastowy bo "panie" potrzebowały trochę czasu na teleportację w to miejsce :P

PS.
"pożyczam" grafikę.
badas
| 19:33 piątek, 14 października 2011 | linkuj przeciekawe :) gratuluję wytrwałości, mnie by się najzwyczajniej w świecie nie chciało.
Adamicki
| 21:05 czwartek, 13 października 2011 | linkuj Brawo. :)
rowerzystka
| 18:54 czwartek, 13 października 2011 | linkuj No i gratulacje, więcej takich rozstrzygniętych spraw i nauczą się piesi chodzić po chodnikach
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!