Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
26.17 km
0.00 km teren
Praca
Poniedziałek, 16 stycznia 2012 · dodano: 05.02.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
130.11 km
0.00 km teren
Altwarp
Sobota, 14 stycznia 2012 · dodano: 03.02.2012 | Komentarze 4
Po tygodniu bimbania czyli odpoczynku po traumatycznych wspomnieniach wycieczki z przed tygodnia postanowiłem dołączyć do ekipy którą rekrutował Jarek – Gadzik. Uznałem że z nim nie zmarznę i tempo będzie przyzwoite. Udałem się więc na Błonia gdzie był umówiony punkt zbiórki. Na miejscu był już Jarek i Pandi. Po chwili rozmowy i uzyskaniu informacji o potencjalnych uczestnikach, postanowiłem ubrać dodatkową warstwę ubrań - mam nadzieję że napisałem to wyjątkowo delikatnie i nikt z potencjalnych odbiorców nie zejdzie na zawał czytając ten wpis.Bardzo pozytywną informacją okazała się obecność Misiacza z którym dawno nie zrobiłem żadnego kilometra. Po za tym jego obecność gwarantowała mocniejsze tempo, bo nie od dzisiaj wiadomo, że to koks i cyborg, do tego z dużym doświadczeniem. Gdzie mi do niego, na świecie mnie nie było jak kupował klucze jako balast do swych sakw :P:P:P
Kiedy zebrała się cała ekipa mogliśmy jechać zahaczając o Głębokie gdzie dołączył Misiacz. W sumie było nas dość sporo, a temperatura w okolicach lekko powyżej zera (dla zdziwionych to wpis z 14.01.2012). W sumie to co mogę wymienić z obecnych był Jarek - Gadzik, Paweł - Misiacz, Robert - Lewy, Krzysiek – Monter, Siwobrody – palacz numer 1 (dołączył w Pilchowie), Grom, Tomek, Jaszek i nieznany mi palacz numer 2.
Ekipa na Głębokim© sargath7
Pierwotnie ustalone było, że wszyscy jedziemy do Rieth i z powrotem terenem wschodnich rubieży puszczy Wkrzańskiej. Po drodze w Pilchowie zgarnęliśmy Siwobrodego. Nie będę ukrywał, że pomyślałem sobie, że teraz to do tego Rieth za szybko nie zajedziemy, a kolejnych ubrań już nie miałem. Jednak w miarę miło się zaskoczyłem, bo do Dobieszczyna przez większość czasu widziałem na liczniku dwójkę z przodu. Dopiero później dane mi było zrozumieć przyczynę takiego skoku formy Siwobrodego, a mianowicie jego magicznego soku z gumijagód który popijał dyskretnie wyciągając z za pazuchy niepozorną piersióweczkę.
Sam jednak trzymałem się z tyłu razem z Misiaczem i tak czas leciał na pogaduchach o sprawach ważnych i tych mniej ważnych. Po drodze było kilka postojów, m.in. w Ludwigschof.
Gadzik© sargath7
- koniec zabawy, czas na dopalacze!
Misiacz© sargath7
- nie ja dziękuje, już koksiłem przed wyjazdem!
Siwobrody i jego sok z gumijagód© sargath7
- sok z gumijagód czyni cuda…
Lewy© sargath7
- cholera, chyba teraz będzie mocniej, czas na ostatnie poprawki…
Pandi© sargath7
- fakt sok z gumijagód od Siwobrodego to przednia mikstura…
Tomek© sargath7
- no to teraz się zacznie…
Grom© sargath7
- marsz! marsz! z ziemi szwabskiej do Polski!!!
Jaszek© sargath7
- spokojnie chłopaki, miało być tempo umiarkowane…
Kolega Montera© sargath7
- eee tam dopalacze, nie lepiej ziołem się sztachnąć???
Krążą legendy że jechał z nami Sierżant Monter, ale niestety był tak szybki, że nie udało mi się go dorwać w objęcia migawki.
Koksy się rozkręciły i po chwili byliśmy w Rieth, ja i Misiacz oderwaliśmy się trochę od grupy co by być tam szybciej. Misiacz nie mógł zdzierżyć tempa wycieczki, mimo że podobno żarty się skończyły. Wrzuciliśmy trójkę z przodu i chwilę poczekaliśmy w centrum tej „wielkiej” metropolii. Jak reszta w tumanach kurzu do nas dołączyła to mogliśmy się wywietrzyć nad jeziorem Nowowarpieńskim.
Marina w Rieth© sargath7
Widok na Nowe Warpno© sargath7
Środek zimy wita wiosnę© sargath7
Nad wodą wiał przeszywający wiatr, więc postój zapowiadał się krótki.
Kiedy czas było się zbierać, Misiacz zaproponował ucieczkę ekipie i skok do Altwarp. Jak to zasugerował… szkoda żeby się poranny koks zmarnował na wycieczkę, która nie zrobi dzisiaj setki :P
Przystałem ochoczo na propozycję, zwłaszcza że obiecał bułę rybną na miejscu :)
W brzozowym lasku w drodze do Altwarp© sargath7
Do Altwarp jechaliśmy >asfaltową< ścieżką przez las, Niemcy jednak nie mają poszanowania dla natury :P
Po drodze tematy o pechu, wiatr też w sumie pechowo wiał w ryj, ale na ostatnim odcinku przed Altwarp otrzymaliśmy trochę szczęścia od losu i powiało trochę w plecy.
Jak się okazało nie byłem nigdy w Altwarp więc tym bardziej byłem zadowolony z podjętej decyzji. Misiacz nakręcał tempo więc szybko znaleźliśmy się na miejscu, gdzie zwiedzanie zacząłem od wioski smefów – tak powiedział przewodnik Misiacz…
Chatka papy smerfa© sargath7
…następnie do portu…
Będąc w porcie poczułem się oszukany, z obiecanej buły rybnej nici, lokal zamknięty na cztery spusty. W tym momencie jeszcze bardziej zgłodniałem, a niestety nie zabrałem jedzenia, bo jak już wspominałem miała to być szybka akcja, a nie zapuszczanie się na tyły wroga.
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
W porcie Altwarp© sargath7
Misiacz podobno jak zwykle niewinny, więc walnąłem focha i oddaliłem się w kierunku nabrzeża, nad zatokę Nowowarpieńską, żeby pobyć w samotności :P:P:P
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Czapla Siwa© sargath7
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Nad zatoką Nowowarpieńską© sargath7
Potem na chwilę do miasta…
W Altwarp przy Seestrasse 55© sargath7
… I na punkt widokowy
Widok na Uznam© sargath7
Wracając z Altwarp liczyliśmy na wiatr w plecy, no ale jak się umie liczyć to trzeba liczyć na siebie. Na dodatek pierwszeństwo prawie wymusiły nam trzy łosie, które nie miały chęci na pozowanie do zdjęć, więc foty nie będzie :P:P:P
Powiem szczerze, że miałem spore odcięcie mocy, nie wiem czy to przez tygodniowy brak ruchu, czy przez brak jedzenia, ale lekko nie było, zwłaszcza pod wiatr. W okolicach jednostki wojskowej Misiacz okazał mi miłosierdzie i podzielił się swoją ostatnią bułką :D
Siły wróciły momentalnie, nie wiem czym była posmarowana buła, ale dała mi mocnego kopa.
Szybko minęliśmy Dobieszczyn, a zbliżając się do Tanowa natknęliśmy się na ekipę dzików.
Alf w lesie© sargath7
Do Tanowa wpadliśmy z gotowym planem nalotu na lokalne delikatesy, machnęliśmy po kiełbasie z bułą, ja dodatkowo zapiłem czarnym frugo. No to frugo.
W domu byłem około 16 starego czasu :P
.
Dane wyjazdu:
56.16 km
20.00 km teren
h
km/h:
Rower:Ekspert
XX Finał WOŚP Z Rowerowym Szczecinem
Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 22
Na zaplanowaną wycieczkę przez RS miałem zamiar wybrać się bez względu na pogodę. Gdy wstałem w sobotę rano i spojrzałem przez okno pomyślałem, że będzie to szybka akcja w kilka osób, bo lekki deszczyk zwykle szybko przetrzebia szeregi rowerzystów. Jakie było moje zdziwienie, gdy na placu lotników zastałem dość sporą grupę uczestników, a nawet dziennikarzy. Koniec końców po dotarciu spóźnialskich liczyliśmy, aż 27 osób. Dobrze że wziąłem dodatkową bluzę, bo wśród rowerzystów było sporo maruderów nieprzekraczających progu 15 km/h. Dojazd na obrzeża Polic zajął nam ponad 2 godziny, masakra, aż z wrażenia zgłodniałem, dobrze że na traskę wybrał się m.in. Piotrek, z których robiliśmy szybkie rozgrzewkowe odskoki, bo chyba bym zamarzł, stojąc praktycznie w miejscu. Byłem pełen obawy myśląc o tym jakie tempo będzie jak wjedziemy w teren.W lesie fajne błotko, trasa ogólnie fajnie zaplanowana, ale poziom uczestników, tragedia. Zaliczyłem kilka kałuż i od razu zaczęło cos mi trzeć i chrupać w hamulcach. Jak się później okazało przez 30 km jechałem z zablokowanymi co zaowocowało ich kompletnym wytarciem, ostały się ino blachy bez okładzin, a sprężynki się ulotniły nie wiadomo co z zaciskami, bo mi się tłoczki nie cofają, będę musiał w wolnej chwili je rozebrać.
Trasa spoko, błoto dopisało, pogoda jak na taki wypad, świetna, humor wśród uczestników, dopisał, natomiast czasowo, tragedia. Najgorzej było z przemoczonymi rękawicami, palce mi prawie odmroziło, jak wszedłem do klatki w bloku, to tak mnie uderzyła fala gorąca, że myślałem że mi końcówki palców odpadną :))
Tu o nas napisali:
http://www.24kurier.pl/Aktualnosci/Szczecin/Rowerem-dla-Orkiestry
Kilka fotek zrobionych przez Yogiego jak męczę kałużę :))
Sesja w puszczy© sargath7
Sesja w puszczy© sargath7
Sesja w puszczy© sargath7
Kategoria Akcje rowerowe, Wycieczka
Dane wyjazdu:
26.46 km
0.00 km teren
Praca
Środa, 4 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
26.22 km
0.00 km teren
Praca
Wtorek, 3 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
62.11 km
15.00 km teren
Tanowo + miasto (start sezonu 2012)
Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · dodano: 10.01.2012 | Komentarze 2
Jako, że po sylwku miałem dodatkowy dzień wolny od pracy postanowiłem się przewietrzyć. Trasa nic szczególnego, bardzo podobnie jak w grudniu. Więcej błota w lesie. Kategoria Wycieczka
Dane wyjazdu:
89.78 km
45.00 km teren
Szlak Orła Bielika
Środa, 28 grudnia 2011 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 14
W okresie między świętami, a Sylwestrem miałem tą przyjemność, jak to bywa co roku, byczyć się na urlopie. Plany były ambitne, ale rzeczywistość szybko je zrewidowała i tak naprawdę z całego tygodnia wolnego jeden przypadł na rower, więc postanowiłem wykręcić coś bardziej konkretnego, to niestety też nie wyszło i ledwo zbliżyłem się do setki. Pierwsze, że wstałem późno, drugie pogoda od jakiegoś czasu zdecydowanie pod psem, a trzecie gdzie tu w ogóle jechać, zwłaszcza że wypad solo. Trasę jednak udało się obrać na szybko z rana, bo przypomniałem sobie, że kilka osób opisywało niedawno „Szlak Orła Bielika” więc szybko podjąłem temat i bez zbędnego planowania ruszyłem na traskę. Upewniłem się tylko, że szlak zaczyna się w Pargowie, bo na więcej szczegółów nie miałem zbytnio czasu wychodząc koło 10 godziny z domu :PDeszcz kropił już jak wychodziłem z domu, a wiatr dodatkowo zniechęcał, mimo to dojechałem do Kołbaskowa, następnie w Neurochlitz zjechałem na trasę rowerową do Gartz, gdzie odbiłem na nową ścieżkę do Pargowa. W Pargowie byłem kilka razy, ale chyba nigdy nie fotografowałem ruin tamtejszego kościoła z XIII w.
Ruiny kościoła w Pargowie© sargath7
Jedyne zachowane zdobienia ruin XIII wiecznego kościoła© sargath7
Sztukaterie© sargath7
Alfa i Omega© sargath7
Ruiny kościoła w Pargowie© sargath7
Zdewastowane nagrobki przy kościele© sargath7
Ruiny kościoła w Pargowie© sargath7
Brak przygotowania do wycieczki właśnie teraz zaczął się objawiać, bo rozglądając się wokoło nie widziałem żadnego znaku kierującego na przedmiotowy szlak. Ruszyłem więc po za tą małą wioseczkę i obawy okazały się nie słuszne, bo po chwili dostrzegłem tabliczkę informacyjną. Cały szlak do samego Siadła jest oznaczony perfekcyjnie, jedynie w końcowym odcinku z powodu wandali kilka znaków zostało przekrzywionych lub leżało pod słupkami lub drzewami. Natomiast od Siadła Dolnego jakaś masakra, zero znaków.
Co do samego szlaku to nie powiem bardzo atrakcyjny mimo szarości dnia. Już w początkowej fazie można było dostrzec ptactwo drapieżne, niestety nie był wśród nich Bielik, ale klimat naprawdę ciekawy. Wbrew ciągłym ostatnio opadom deszczu błota na ścieżkach nie było zbyt wiele, ale stan samej nawierzchni w wielu miejscach rozryty przez dziki w negatywny sposób wpływa na komfort jazdy.
Wjazd na szlak od strony Pargowa© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Od Pargowa do Siadła szlak ma tendencję spadkową z dwoma w zasadzie istotnymi górkami posiadającymi niezły spadek i zakręty. Po drodze kolejne ruiny kościoła, tym razem w Moczyłach.
Ruiny kościoła w Moczyłach© sargath7
Stara płyta nagrobna© sargath7
Ruiny kościoła w Moczyłach© sargath7
Od Moczył szlak biegnie odkrytym terenem z widokiem na Dolinę Dolnej Odry.
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
W Siadle Dolnym© sargath7
Sztukateria starej kamienicy w Siadle Dolnym© sargath7
Gdy dojechałem do Siadła Dolnego skończyły się oznaczenia, pokręciłem się więc w kilku kierunkach, jednak dalej była lipa, dodatkowym zdziwieniem był dystans jaki przejechałem i któremu było daleko do zaplanowanej setuchny. Po chwili namysłu były dwie opcje, albo wracać do domu i olać dystans, ewentualnie po drodze zaliczyć kilka innych tras, albo przejechać się z powrotem szlakiem orła i wrócić przez Kołbaskowo tą samą drogą co przyjechałem. Wybrałem opcję drugą z racji niespodzianki jaką zafundowała mi pogoda, bo około 13 wyszło przepiękne słońce. Szybkim już tempem poruszałem się w stronę Pargowa, a szlak w przeciwnym kierunku dostarczał nowych atrakcji, a piękna pogoda dodatkowo pozytywnie nastrajała.
Na szlaku Orła Bielika© sargath7
Gdy znalazłem się z powrotem w Pargowie, konieczność powrotu przez Rosówek jakoś mi nie przypadła do gustu, a tego dnia byłem strasznie niezdecydowany. Dojechałem w zasadzie do Neurochlitz, gdzie do głowy przyszła mi myśl – skoro dwa razy jechałem szlakiem to dlaczego by nie zrobić trzeciej rundki i już legalnie wrócić od siadła do Szczecina, tak też zrobiłem, ale i tym razem nie znalazłem żadnych oznaczeń które doprowadziły by mnie do końca szlaku, więc ostatecznie Szlak Orła Bielika zaliczony trzykrotnie na odcinku Pargowo – Siadło Dolne i powiem szczerze, że chętnie bym tam pocisnął jeszcze raz :)
Kategoria Wycieczka
Dane wyjazdu:
54.88 km
15.00 km teren
Tanowo tu i tam
Wtorek, 27 grudnia 2011 · dodano: 30.12.2011 | Komentarze 5
Po południu szybki skok do lasu w stronę Tanowa i spokojny trip po mieście z lekką nutką edukacji kierowców po zmroku :P Kategoria Trening mtb
Dane wyjazdu:
41.16 km
0.00 km teren
Mikołajkowa Masa Krytyczna
Piątek, 23 grudnia 2011 · dodano: 28.12.2011 | Komentarze 3
Po pracy śmignąłem na Mikołajkową Masę Krytyczną, tym razem jednak nie w ostatni piątek miesiąca tylko w przed ostatni, dziwne trochę, bo ani to nie były mikołajki, ani nie był to ostatni piątek miesiąca :PLudzi było nie wiele, około 60 osób, bo pewnie wszyscy grzecznie pierogi lepili, w końcu masa odbyła się około 24 h przed godziną zero :)
Jak sama nazwa wskazuje było sporo oszustów przebierańców w czerwonych gaciach, próbujących wcisnąć, że ich rowery to renifery, jeden to nawet z Afryki się urwał :D:D:D
Krótka, wolna jazda po mieście i na koniec już w mniejszym składzie skoczyliśmy na wspólną fotkę pod pomnik Czynu Polaków i do domciu lepić te pierogi :P
Mikołajkowa Masa Krytyczna© sargath7
Afrykański Mikołaj - Dziadek Upał© sargath7
Kategoria Akcje rowerowe, Praca
Dane wyjazdu:
25.67 km
0.00 km teren
Praca
Czwartek, 22 grudnia 2011 · dodano: 23.12.2011 | Komentarze 6
ehh znowu z opóźnieniem :Pjeden stopień na plusie, ale trochę strach było jechać, na osiedlu jeszcze śnieg leżał...
powrót już na luzie, ale strasznie zasolone niektóre ulice, chyba czas zmienić napęd na szrotowe deore...
Kategoria Praca