......... Wycieczka, strona 7 | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:15499.96 km (w terenie 2458.00 km; 15.86%)
Czas w ruchu:662:51
Średnia prędkość:22.20 km/h
Liczba aktywności:166
Średnio na aktywność:93.37 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
68.11 km 35.00 km teren
03:21 h 20.33 km/h:
Rower:Ekspert

Bukowa podjazdowo

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 17.07.2011 | Komentarze 3

Kolejny wypad do lasu z Axisem, tym razem Bukowa, oprócz standardowych podjazdów, dwa nowe i wymagające, dodatkowo zaliczylismy kontynuację czarnego. Nad Szmaragdowym udało się znaleźć dość ciekawy punkt widokowy nad bardzo stromym urwiskiem.
Więcej u Axisa.

Jezioro Szmaragdowe © sargath7

Szmaragdowe © sargath7

Nabici na pal © sargath7

Punkt widokowy © sargath7

Widok z punktu © sargath7

Ponad puszczą © sargath7

Szybkie makra w puszczy © sargath7

Trzmiel ... znowu © sargath7

Pająk w sieci © sargath7

Na nowym szlaku © sargath7

Na czarnym szlaku © sargath7

Czarny szlak © sargath7

Na czarnym szlaku © sargath7


Dane wyjazdu:
35.70 km 25.00 km teren
01:38 h 21.86 km/h:
Rower:Ekspert

Wkrzańska - lajtowo

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 3

Po robocie ładna pogoda, ale czasu mało, gdzieś koło 19 podjechałem do Axisa co by pośmigać po lesie, wcześniej się umawaialiśmy, późno bo późno ale zawsze, podjeżdząm, a tu kur*** się okazuje że sobie poczekam jeszcze trochę, bo Axis zaskoczony!, że tak wcześnie przyjechałem :/

Co by nie nudzić się wpadłem do ogródka sobie pomakrować - Axisa pokrzywy, różne odmiany, miał tego sporo, a niektóre jakieś egzotyczne, bo ich nie znalazłem w necie na szybko, a dłużej szukać mi się zwyczajnie nie chciało, nazwałem je "zagadkami" dla jakiegoś potencjalnego rowerzysty dendrologa. Nagrody żadnej nie przewiduję co najwyżej uścisk ręki prezesa, drogą multimedialną co najwyżej, więc konkurs dla uzależnionych od audiotele i smsów premium. Pocztówki z rozwiązaniem należy nadsyłać na adres IP własnego komputera co bym niemiał za dużego spamu u siebie :P

Bellis perennis © sargath7

Lysimachia punctata © sargath7

Zagadka nr 1 © sargath7

Zagadka nr 2 © sargath7


Jak już Axis wyszedł z pieczary wsiedliśmy wreszcie na rowery... i zaraz wróciliśmy... no dobra nie tak zaraz, bo najpierw czzerwonym kawałek i potem powrót zielonym do Głębokiego.

Cywilizacja... © sargath7


Po drodze z góry na zielonym mijaliśmy z dużą prędkością jakąś babcię co poginała na rowerze. Axis śmignął pierwszy i chyba babci się coś stało bo zaczęła wołać Matkę Boską, nie wiem co wołała za mną bo jak się odwróciłem to zniknęła za zakrętem. Prawdopodobnie to wina zbyt dużej dawki świeżego powietrza połączonego z zapachem RohlofFa z świeżo smarowanego łańcucha Axisa tak zadziałał - to taki mój finalny efekt przemyśleń zjazdowych w puszczy Wkrzańsiej :P

Znowu na grobli © sargath7

Nymphaea ... © sargath7


Z Głębokiego jeszcze namówiłem Axisa na kurs na miasto ddr'em w celach edukacyjnych, co prawda propozycji Misiacza z CKM'em jeszcze nie wykorzystałem więc większość zagubionych dusz na ścieżkach musiała zadowolić się mym niesamowitym głosem, ale i tak zostałem skwitowany przez Axisa, że jestem wyjątkowo miły :o

Błonia w osiemdziesiąt dni do okoła świata © sargath7
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
63.40 km 40.00 km teren
03:03 h 20.79 km/h:
Rower:Ekspert

Bartoszewo - next ride

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 7

Tego dnia miałem przypływ energii na kręcenie, z rana była spora ulewa, więc do pracy samochodem, a po szybko skoczyłem na Głębokie w celu dalszego rozjazdu, oczywiście dalej spokojnie. Niestety dzieje się coś niedobrego, bo noga dobrze podaje, ale szybko dostaję zadyszki, tętno szybko mi skacze, nie wiem czy to nie wina dzialania tabsów.


Moczary przy grobli © sargath7

Brzydkie kaczątko © sargath7

Między trawami © sargath7


Po zaliczeniu kilku kółek wokół Głębokiego miałem wracać, ale było bardzo rześko i mało ludzi więc po czwartym śmignąłem czerwonym na Bartoszewo, ostatnio w tamtym kierunku często się rozjeżdżam, chyba czas na zmiany bo wieje nudą.

Symetria nad Bartoszewem © sargath7


Oczywiście zanim dojechałem nad jezioro to pogoda się spaprała, ale na szczęście nie padało. Nad samym jeziorem oczywiście masa pozostałości po ogniskach i wieśniakach z miasta, nomalnie niektórych to powinno się za jaja dla przykładu powiesić na okolicznym drzewie z tabliczką - "nie posprzątałem po sobie", może wtedy by się gnoje nauczyli. Pełno butelek, opakowań po ketchupie i paczkach fajek. Co kilkanaście metrów jest betonowy śmietnik, nie wiem czy tak trudno spakować wszystko w jedorazówkę i się kopsnąć do smietnika, ehh topił bym na miejscu...

No to trochę ponarzekałem, więc po smęceniu wokół jeziora powrót tą samą droga, jak dojechałem do Głębokiego to oczywiście piekne słońce wyszło :/

Na grobli znowu wyszło słońce © sargath7

Symetria nad Głebokim © sargath7
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
27.39 km 10.00 km teren
01:25 h 19.33 km/h:
Rower:Ekspert

Głębokie - rozgrzewka

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 6

Po kilku dniach przerwy powrót na koła, bardzo ostrożnie i lekko. Przerwa spowodowana ostrym zapaleniem gardła, które doprowadziło mnie do czasowej utraty głosu. Sport to zdrowie!... nie wg lekarzy, którzy z miejsca zapisują tonę leków i antybiotyków oraz separacja z rowerem, tym razem nie inaczej, zwykle olewam, ale tym razem wolałem szybko wykurować z racji zbliżającego się urlopu, bo nie poj*** mnie żeby na wolnym sie leczyć zamiast na L4 :)
Szukałem przyczyny w/w stanu i ze znajomym doszliśmy do wniosku, że ...wódka była za zimna!, stanowczo :/

Co by nie było efektu jojo w chorbie i nie było braków w kręceniu, z okazji ładnej pogody krótka przebieżka z Axisem w okolicach Głębokiego. Dostałem jakieś sterydy na gardło przez kilka dni, więc tempo lajtowe co by mi tętno nie skoczyło za wysko i pikawa nie wystrzeliła :)

Trochę fotek z działki z rańca.


Bellis perennis © sargath7

Ribes nigrum © sargath7

Bombus ad Trifolium © sargath7

Centaurea pulcherrima © sargath7

Bellis perennis 2 © sargath7

Dianthus glacialis © sargath7
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
69.00 km 25.00 km teren
03:01 h 22.87 km/h:
Rower:Ekspert

Bartoszewo

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 3

Po pracy szybka ustawka z Axisem i wypad na Bartoszewo czerwonym przez Głębokie. Po ostatnich deszczach w lesie spoko nawierzchnia i jest trochę błotka. Powrót ścieżką Tanowo - Pilchowo. Słyszałem ostatnio na RS, że ścieżka się sypie i zagraża bezpieczeństwu, więc po inspekcji powiem, że! bez przesady!, ścieżka jest w bardzo dobrym stanie, no może po za jedną dziurą (i to na starym odcinku w samym Pilchowie) która wynikła z podmycia ścieżki i chyba o nią właśnie cały temat na RS został poruszony, z opisów wynikało że jest tam wielka zagrażająca życiu potencjalnych rowerzystów dziura która powiększa się do niebotycznych rozmiarów z dnia na dzień. W rzeczywistości dziura jest po prawej stronie jak się wali na Szczecin, a jest wielkości trzech maksymalnie kostek betonowych "fazowanych" co jakikolwiek amor odczuje jako smyrnięcie.
Jak jesteśmy przy temacie czepiania się do ścieżki rowerowej to ja bym zgłosił fakt, że namalowane białą farbą sylwetki rowerów na ścieżce są niezbyt proporcjonalnie odwzorowane przez co kąt główki ramy i długość rury podsiodłowej jest mało realistyczna... taki dżołk :D:D:D

Łysy kolejny raz © sargath7
Kategoria Praca, Wycieczka


Dane wyjazdu:
148.72 km 20.00 km teren
05:46 h 25.79 km/h:
Rower:Ekspert

Miedwie Circuit...

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 13

…czyli turystyczny objazd jeziora Miedwie zorganizowany przez STC Stargard w ramach zapoznania potencjalnych uczestników z aktualną trasą sierpniowego maratonu.
Na miejsce dojechałem w dość kombinowany sposób, najpierw z grupką z Mostu Długiego, następnie na Słonecznym odbiłem na Dąbie ze znajomym odłączając się od ekipy, aby w Dąbiu dołączyć do kolejnej. Z Dąbia do Płoni po kolejne osoby i dwupasmówką na Miedwie.
Co do organizacji to jeśli tak będzie wyglądać koordynacja na samym maratonie to jestem dobrej myśli. Traska wstępnie dobrze oznaczona, do tego dobry bufet, chociaż na samym wyścigu raczej nie przydatny.
Tym razem nastawienie na filmowanie, poniżej zmontowany krótki filmik z traski.



Jezioro Miedwie © sargath7


Śmigłowiec z kamerką © sargath7


Dane wyjazdu:
64.18 km 0.00 km teren
02:55 h 22.00 km/h:
Rower:Ekspert

Locknitz - piwo, czekolada i czereśnie

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 02.07.2011 | Komentarze 7

Po piątkowo-masowym odpoczynku i znacznej poprawie pogody przewidywanej na sobotę zaproponowałem Axis’owi mały rajd na czereśnie do Niemiec. Ustawiliśmy się o 10 na Głębokim, bo Pawłowi zachciało się jechać przez Blankensee, podobno z sentymentu :) Trochę nie było mi to na rękę, bo z racji przejazdu przez Locknitz postanowiłem się pozbyć zalegających u mnie w pokoju pustych butli Lubzer’a, a wyszło tego nie mało, bo 15 sztuk, przy okazji dowiedziałem się jak pojemny jest mój plecak :)

Na plecach tachać nawet puste butelki przez 30km nie należy jednak do przyjemnych, w drodze nawet zastanawiałem się po kiego grzyba?, ale spoko po wymiance było na dwa pełne :)

Po drodze okazało się, że nie zrozumieliśmy się co do tego, kto ile ma czasu przeznaczonego na dzisiejszy wypad, więc traska pierwotnie obrana w kierunku Penkun musi zostać przełożona na inny termin. W związku z tym, że z czereśni zapowiadały się nici, więc będąc w netto obciążyłem „lekko” plecak nowymi „izotonikami”.

Dziwną rzecz zauważyłem podczas zakupów. W Lockintz są dwa sklepy netto, jeden w oddzielnym klasycznym budynku, a drugi w kamienicy trochę bardziej w centrum i mimo że są to sklepy z tej samej sieci, to chyba ze sobą konkurują, bowiem ceny w jednym i drugim różnią się patrząc nie tylko na alkohole, ale i na spożywkę. Np. pochłaniana przeze mnie biała czekolada Milka w tym pierwszym kosztuje 0.79 euro, natomiast w drugim 0.59 – czyli prawie o 0.8 złocisza, jak by nie spojrzeć to różnica dość znaczna jeśli się kupuje kilka sztuk :)

Wracając jednak w stronę Szczecina po drodze udało się wyhaczyć okazałą czereśnie obwieszoną dorodnymi i soczystymi owocami, długo nie trzeba było mnie namawiać, a właściwie w ogóle, abym znalazł się na górze. Nie pozorny postój, a wydłużył wycieczkę o blisko godzinę :)
Plecak w drodze powrotnej oprócz nowych butli piwka i zapasów czekolady dociążone zostało ponad 4,5 kilogramową ekologiczną foliówką z czereśniami, ale się opłacało, bo odmiana naprawdę była słodka i soczysta :)

Krajobraz bez tęczy © sargath7

Szwabskie czereśnie © sargath7

Pszenżyto na polu © sargath7

Niemieckie krajobrazy © sargath7

Świerzbnica © sargath7
Kategoria Niemcy, Wycieczka


Dane wyjazdu:
218.73 km 0.00 km teren
08:31 h 25.68 km/h:
Rower:Ekspert

Mollenbeck - w nowym składzie

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 6

Mollenbeck, bo z mapy wyszło mi, że to najdalszy punkt jaki zaliczyłem podczas tego wypadu, a i w sumie najdalszy w Niemczech na zachód do którego udało się zapuścić. W sumie o decyzji o dołączeniu do ekipy myślałem ze sporym dystansem z racji zaproszenia od Koksa Wobera :), no bo gdzie ja na swoim MTB’ku będę gonił za szosowcami, ale boss wyprawy zadeklarował znośne tempo więc schowałem białą flagę i dołączyłem do teamu.

Spotkanie na Głębokim, dawno stamtąd nie wyruszałem, właściwie miejscówka typowo zimowa, bo dobre zimowe akcje się tu rozpoczynały, pierwsze mrozy, pierwsze śniegi i zasrane wiatry :), to mi się na wspominki zebrało :D:D:D
A więc do rzeczy, o 8 pierwsza fotka startowa, tym razem robiłem za statyw, bo nie było Misiaczowej sakwy :)


Ekipa na Głębokim © sargath7



Od lewej Adrian, Piotrek, Magda, Romek i Tomek, kurcze rymuje się, ale to ich wina bo się tak ustawili, a jak fotkę odwrócicie o 180* to jeszcze ja tam byłem :)

Po sesji odpaliliśmy korby i śmignęliśmy z piskiem gum do Lubieszyna przez dobrą, gdzie miał czekać na nas Adam, ale nie czekał więc gdy udało się wyhamować poczekaliśmy około kilku minut na poboczu. Powód spóźnienia okazał się zrozumiały gdy wreszcie zjawił się na starcie nr 2. Jako że jego piękna kolarka była stanowczo zbyt lekka więc przykleił, tak przykleił to dobre słowo, do niej dwa kilo bananów i kilka litrów wody w butelkach pół litrowych wynajdując przy tym dość efektywne bidony jednorazowe (dokumentacja fotograficzna u innych uczestników wyprawy).

Już w komplecie pognaliśmy w stronę Pasewalku, nie myślałem o postoju zbyt szybko, bo i w sumie po co, tempo znośne, ale moja dętka pomyślała za mnie i postanowiła że kilka ropopochodnych atomów w jej strukturze postanowiło przestać trzymać się za wiązania co zaowocowało permanentną próżnią w jej wnętrzu. Winowajcą syntezy był wredny niemiecki kolec. Usterkę naprawiłem w zastraszająco „szybkim tempie” więc ekipa dała mi do zrozumienia, że nadaję się idealnie do temu BMW Sauber :D:D:D

Za Pasewalkiem dostałem cynę, że pora na oddanie toksyn w glebę, udało mi się wtedy wyhaczyć dobre miejsce na kilka fotek, a krajobraz wg mnie był bajkowy.


Krajobraz na wprost © sargath7

Krajobraz na prawo © sargath7

Krajobraz na lewo © sargath7



Kolejny postój przed Strasburgiem i dobra pora na drugie śniadanie, gdzie opędzlowałem dwa jajka, przykład wzięty z poprzednich wypadów, znaczy zgapiłem, do tego kanapka z wędliną i mam moc :D
Miasto Strasburg jak Strasburg, nic specjalnego, trzeba by było dokładniej zbadać przy następnej okazji, ale teraz przynajmniej wiem skąd pochodzą „żenujące żarty prowadzącego”


Postój przed Strasburgiem © sargath7



Tematem dzisiejszej lekcji powinny być chmury, takie bowiem zjawisko towarzyszy ostatnio większości rowerzystów, przynajmniej w północno zachodniej Polsce. Właściwie to większość dzisiejszych fotek opiewa w to zjawisko, choć dzisiaj pokazały się od dobrej strony, bo nie padało co było pozytywnym akcentem wycieczki. Jako że chwilę tam staliśmy to wzięło mnie na porównywanie chmur do rzeczy codziennych, np. na fotce poniżej jak się przyjrzeć to można dostrzec rekina z otwartą paszczą, szpiczastą płetwą i zadartym ogonem… no dobra rzecz nie codzienna, ale na fazę dobra :)))


Pochmurny rekin © sargath7



Dalej w ruch i tak na dobrą sprawę to za dużo miejscowości mijaliśmy więc teraz mogę być nie wiarygodny w opisie tego gdzie dokładnie w danym momencie się znajdowaliśmy, proszę w razie co o poprawę :D:D:D

Zapomniałem wspomnieć o wietrze który był wnerwiający do Strasburga, a za nim to już wkurwiający, bo obraliśmy kierunek centralnie pod niego, aż do nawrotu w Mollenbeck.
Gdzieś za Strasburgiem na lotnej udało się uchwycić wycieczkowiczów :)


Romek i Magda na lotnej premii zdjęciowej © sargath7



Jadąc dalej do Woldegk wjechaliśmy w granice Parku Naturalnego Feldbergu.


W tle wiatrak w Woldegk nad jeziorem Stadtsee © sargath7

Inny wiatrak w Woldegk © sargath7



Tereny wokół Woldegk obfitują w pagórki więc peleton nam się trochę rozciągnął, a widoczki naprawdę przednie. Traska z pewnością do powtórki w niedalekiej przyszłości mam nadzieję, bo krajobrazy naprawdę zachwycały.
Spalanie wody było dość spore więc w Feldbergu dopadliśmy jakąś „Stonkę” gdzie zrobiliśmy upgrade ekwipunku.

Tak w kwestii przemyśleń to szosowcy to jednak mistrzowie miniaturyzacji bagaży podczas wycieczek, cały dobytek upchany w trzech kieszonkach na plecach, nie wspominając już arcymistrza kompresji Adamickiego z jego bidonami i sakwami bananowymi :)


Wieża kościoła w Feldbergu © sargath7



Za Feldbergiem zatrzymaliśmy się dość szybko, aby podziwiać widoki nad jeziorem Breiter Luzin na tamtejszej grobli. Ekipa stanęła trochę nie fotogenicznie więc zdjęcie wyszło jak wyszło :)


Grobla komunikacyjna na Breiter Luzin © sargath7

Breiter Luzin © sargath7

Taka czysta woda była widoczna z grobli © sargath7

Ekipa na grobli © sargath7

Restauracja - chyba skandynawska przy grobli © sargath7

Łódż Wikingów © sargath7



Na wylocie z Parku Feldberg dróżka wiła się w świetnej leśnej scenerii, samochodów było mało, więc nie przeszkadzał nawet brak niemieckiej ścieżki rowerowej.


Lasy za Wittenhagen © sargath7

Na wylocie z parku Natural Feldberg © sargath7



Gdzieś w okolicach Wittenhagen chyba źle skręciliśmy bo zaczęła się płytówka , coś w stylu drogi na Chociwel ze Szczecina, ogólnie masakra… dla roweru szosowego i tak kilka kilometrów prawie pod Furstenwerder. Okazało się że to była trasa alternatywna, ale nie nadrobiliśmy kilometrów więc spoko, mi tam płyty nie przeszkadzały zbytnio :D:D:D


Kamieniczki w Furstenwerder © sargath7



Jako że od Feldbergu cisnęliśmy z wiatrem to z licznika nie schodziliśmy poniżej 30 do Prenzlau, ba! po kilku kilometrach siedzenia na kole Adamickiemu i jego rozgrzewkowej 40, trochę mnie odcięło i zostałem z tyłu. Na szczęście los się nade mną zlitował i z pola właśnie wyjeżdżał traktor z wielką przyczepą siana, to był niemiecki traktor więc okazał się bardzo pomocny, po chwili jak mnie wyprzedził szybko wskoczyłem mu na koło i już na luzie niczym z górki 40-45 ciągnął mnie przez 8 kilometrów prawie pod Prenzlau.
Dziad miał w przyczepie uszkodzone światła stopu i jak wyprzedzał Romka i Magdę to ostro przyhamował więc prawie pocałowałem deskę tylnej klapy, ale jakoś perspektywa nadrobienia średniej w sprzyjających warunkach była silniejsza więc nie zrezygnowałem ze wspomagacza.

W Prenzlau dwa postoje, jeden na wlocie do miasta, a drugi nad jeziorkiem.

Ciśniemy z Adrianem w przeciwnych kierunkach w Prenzlau © sargath7

Jezioro Unteruckersee © sargath7

Panorama Unteruckersee © sargath7



Za Prenzlau Adrian odłączył się od ekipy i pognał do Gryfina, natomiast my przez Brussow pocisnęliśmy do Locknitz, gdzie jeszcze na ukojenie mięśni kupiłem piwko i czekoladę (Milka po 0,59 ojro, a Ritter Sport po 0,79 normalnie mega taniocha) . W Lubieszynie ekipa podzieliła się na kilka części.

Dziękuje wszystkim za wycieczkę, było naprawdę mega, ale muszę jeszcze potrenować co by nie zwalniać grupy :)

Dane wyjazdu:
49.45 km 10.00 km teren
02:18 h 21.50 km/h:
Rower:Ekspert

Szczecin - po mieście

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 0

Szybki wypad po mieście i trochę po lesie z Axisem, nie tylko rowerem :D

Po południu jeszcze rundka na działkę.

Wszystkie kolory nieba © sargath7
Kategoria Wycieczka