Sargath
Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .Archiwum
Kategorie bloga
Unibike
Statystyka roczna
Zajrzało tu od października 2010
Dane wyjazdu:
108.12 km
0.00 km teren
Niedoszłe Angermunde…
Środa, 2 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 4
…,bo Axis marudził. Wymyśliłem trasę, pogoda dopisała i mogliśmy jechać.Orzeł myśliwy© sargath7
Nie pamiętam gdzie się ustawiliśmy i o której, bo to dawno było, ale jechaliśmy przez Lubieszyn, gdzie w Linken odbiliśmy na Grambow.
Ścieżką po NRD© sargath7
Morze rzepaku© sargath7
Brassica napus© sargath7
Ogólnie do Lebehn to jakoś nam szło, ale potem to Axisowi odechciało się jechać co zaowocowało skróceniem trasy do Schwedt :P
Felis catus - jakiś parszywy© sargath7
Capra hircus© sargath7
Z Lebehn to już się wlekliśmy niemiłosiernie i gdy mijaliśmy Krackow dopadł nas Krzysiek, a że dobrze się gadało to chyba z godzinę tam staliśmy i czas się o nas upomniał, a że Krzysiek spieszył się do roboty więc odbił na wschód, a my kontynuowaliśmy na południe. Po kolejnej rewizji czasu i analizie tempa stwierdziłem, że jak dojedziemy do Gartz to będzie sukces. Jednak i to nie było nam dane, bo jak minęliśmy Tantow to odbiliśmy na Rosówek.
Na szoskach szoską po NRD© sargath7
Żółte krajobrazy© sargath7
Oaza na polu© sargath7
Postanowiłem jeszcze podjechać na działkę pod Policami, więc w centrum się rozdzieliliśmy.
Myosotis© sargath7
Na koniec wyszła by niecała stówka więc dokręcanie w okolicach działek. Tutaj szok od krzyża w pobliżu Nehringa w stronę Polic wymieniony na nowy cały dywanik asfaltowy. Podobno już dawno to zrobili (kilka miesięcy), ale dawno też tamtędy nie jechałem :)
Dane wyjazdu:
206.17 km
0.00 km teren
Choszczno
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 20
Długi weekend i cały tydzień wolny, do tego super pogoda sprowokowała mnie do czegoś mocniejszego. W niedzielę jadąc praktycznie tymi samymi drogami samochodem bardzo spodobały mi się okolice i w ten sposób rodził się plan na poniedziałek – do Choszczna i z powrotem. Dodatkowo tereny te są mi nieznane z rowerowego punktu widzenia, więc będzie coś nowego i okazja zaliczenia dodatkowych gmin. Początkowo miała to być zwykła wycieczka, ale już na początku wyszło na to że mam być w Stargardzie najpóźniej na 15:00. Z rana jeszcze marudziłem i wyjechałem dopiero po 9:00 więc zastanawiałem się czy w ogóle brać aparat, no… ale :)Najbardziej to nie lubię tras wyjazdowych z miasta, a zwłaszcza przez prawobrzeże, do tego jeszcze przez Struga wali się jak przez plac budowy, w okolicach podwórka Romano vel Trenejro scentrowałem sobie przednie koło tak na początek, zaliczając niezłą dziurę której nie zauważyłem, bo jechałem za busem :))) Sprawdziłem, kapcia nie załapałem więc można jechać dalej. Potem jeszcze kilku frajerów w puszkach i skręcam na Pyrzyce. Do Pyrzyc po prostu bomba nie schodzę poniżej 38-40 km/h. Zrobiłem sobie niezły zapas czasu. Z Pyrzyc skręt na Przelewice.
W drodze do Przelewic© sargath7
Od Przelewic drogi to jedno wielkie sito, do tego oznaczenia to jakaś masakra, musiałem się kilka razy zatrzymywać żeby na gps’a luknąć kiedy się okazało, że jadę w złym kierunku.
Ruiny kościoła w Płońsku/k ... niczego© sargath7
Zielono na trasie...© sargath7
... i żółto.© sargath7
Trochę było błądzenia, ale krajobrazy wszystko rekompensowały, niestety nie miałem czasu co by focić więc pozostało tylko podziwianie. Prędkość przelotowa spadła, bo teren już mniej płaski, wiatr zaczął się boczny, na szczęście tereny mocno osłonięte to nie dawał się tak we znaki, najbardziej szkoda było jednak kół. Naiwnie myślałem, że dowiozę fajną średnią do domu, bo do Pyrzyc miałem ponad 35, ale to nie realne u mnie na takim dystansie, a pod wiatr to już w ogóle :) Po błądzeniu, psioczeniu na drogi i masakrycznym upale o którym jeszcze nie wspominałem dotarłem do Choszczna w dobrym czasie. Pomyślałem, że teraz lajcik już do Stargardu więc zrobiłem sobie dość długi ponad półgodzinny popas nad jeziorem w Choszcznie.
Nad jeziorem Klukom w Choszcznie© sargath7
Promenada nad jeziorem w Choszcznie© sargath7
Perkoz - po raz enty :)© sargath7
Kościół w Choszcznie© sargath7
Ogólnie Choszczno to straszna wioska zabita dechami, a kierowcy stąd powinni być wysyłani na jakieś psycho testy, bo na potęgę wymuszają pierwszeństwo, wyprzedzają na hama żeby zaraz skręcić w boczną uliczkę lub stanąć w pole position na czerwonym, czy też walących głowami o klakson.
Ten długi postój nie był dobrym pomysłem, bo po wyjeździe z wioski dostałem takiego wiatru w ryj, że myślałem, że walnę rower w krzaki i wrócę stopem. Czasu miałem na styk więc na płaskim obowiązkowo musiałem utrzymywać trzy dyszki. Po dojechaniu do Suchania byłem wyprany totalnie, a lżej nie było. Z Suchania główną już do samego Stargardu gdzie melduję się około 14:30, szybko wsunąłem jeszcze hot-doga koło dworca, aby kilka minut przed piętnastą być w umówionym miejscu.
Na koniec pozostał tylko odcinek Stargard – Szczecin, z miasta wydostałem się przed szesnastą i zbliżając się do Szczecina około siedemnastej do dwóch stówek brakowało mi około 15 km, więc zaplanowałem sobie trochę traskę na około dokręcając przez miasto.
Słońce przez całą drogę tak przypiekało, że zjarałem sobie łapy masakrycznie, przez trzy dni byłem niepełnosprawny po tym :D
P.S. cztery nowe gminy wpadły :))
Kategoria 200 km <, Trening szosa, Wycieczka
Dane wyjazdu:
140.11 km
3.00 km teren
Szczecin – Uznam – rekonesans
Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 0
Tym razem bez fot, szkoda, bo była świetna pogoda, ale mało czasu było i tak jak napisałem miał to być tylko rekonesans.Ustawiłem się z Pawłem na Moście Długim o 7:15, zaliczyłem małe spóźnienie akademickie i mogliśmy ruszać :) Nie brałem aparatu więc chciałem trochę przycisnąć i od początku wrzuciliśmy mocniejsze tempo, Axis co by mu nie było za mało wziął plecak jako balast i jaszcze zanim wyjechałem z chaty poprosił o dodatkowe dociążenie, zdziwiłem się, no ale kumplowi się nie odmawia i zabrałem ze sobą kilka do niczego mi niepotrzebnych rzeczy które mu doładowałem na plecy :)))
Tak więc tempo od początku wyższe niż zwykle i równe. Pierwszy postój na koks pod Goleniowem, następnie w Stepnicy przy sklepie, trzeci wymuszony w Wolinie (akurat most obracali), czwarty postój też wymuszony (kumpel zadzwonił), ale z tym czwartym to niezłe jaja były, bo zatrzymaliśmy się za Dargobądzem, rower na bok i siadłem sobie na skarpie rowu co by wygodnie pogadać, gadam może z minutę, gdy spostrzegłem, że oblazły mnie mrówki mutanty, masakra jakaś cholerstwa było pełno, prawdopodobnie na mrowisku usiadłem :D:D:D Za nim się otrzepałem to mnie trochę podziobały, gnidy jedne. Szybko z powrotem na rowerach i dopiero legliśmy na promie.
Suma przerw to około 15 minut i średnia ponad 31 km/h. Od teraz wolniej, bo zaczął się rekonesans. Nad morzem pogoda super, przyjemny wiaterek od morza, w samym Świnoujściu trochę zrobiło się chłodno, bo między Szczecinem, a Świnoujściem różnica temperatur to około 8 st. C. Dalej już było lepiej. Zaliczyliśmy trochę terenu gdzie oczywiście trzeba było targać rower na plecach, a i ogólnie na ścieżkach tempo spokojne, bo dużo Hansów się szwendało.
Po krótkim i wolnym rekonesansie z braku czasu trzeba było posiłkować się „rumuńskim” składem PKP (tak, tak wiem polskie koleje dla niektórych są cudem techniki). W Szczecinie dość późno, ale i tak przed założonym czasem.
Kategoria 100 km <, Niemcy, Trening szosa
Dane wyjazdu:
38.11 km
0.00 km teren
Praca
Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
25.61 km
0.00 km teren
Praca
Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
25.21 km
0.00 km teren
Praca
Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
25.19 km
0.00 km teren
Praca
Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
25.54 km
0.00 km teren
Praca
Piątek, 20 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
25.43 km
0.00 km teren
Praca
Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0
Kategoria Praca
Dane wyjazdu:
139.50 km
0.00 km teren
Prenzlau – szlakiem pięciu jezior
Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 1
Rekreacyjny wypad z Pawłem do NRD, trasa jak zwykle w moim wykonaniu, ale bez udziwnień przez znane i lubiane wioseczki niemieckie. Wypad zaplanowany wcześniej z ideą spokojnej jazdy więc musieliśmy odmówić chłopakom z Głębokiego :(Wyjazd około ósmej bardzo ociężale w kierunku Lubieszyna, gdzie na orlenie nie mogłem się oprzeć jak zwykle hot-dogom. Na szybko przy okazji postoju wkuwałem nazwy niemieckich wioch, bo wstępnie mieliśmy plan objechania jeziora w Prenzlau dookoła tak jak w ubiegłym roku z nieistniejącym niestety już TC-Team. Czas jednak nie pozwolił na takie eskapady i wyszło że posiedzieliśmy tylko nad jeziorem.
Wracając do trasy w Lubieszynie zamiast jechać na Locknitz, skręciliśmy w Linken na Grambow zaliczając nową ścieżkę asfaltową którą wybudowali przy okazji remontu tamtejszej drogi. Kolejny stop mieliśmy w Lebehn i pierwsze jeziorko.
Nad jeziorem Lebehnscher© sargath7
W Lebehn nad jeziorem© sargath7
Drugie zaliczyliśmy w Penkun. Kręcąc po mieścinie zatrzymaliśmy się przy bramie zamku, gdzie zostałem rozpoznany przez Mirka po chwili rozmowy udaliśmy się nad jezioro, aby po chwili kontynuować dalej nasze trasy.
Widok na zamek w Penkun© sargath7
Nad jeziorem Schlossee© sargath7
Zegar słoneczny na zamku w Penkun© sargath7
Promenada w Penkun© sargath7
Nad jeziorem© sargath7
Jezioro Schlossee© sargath7
Z Penkun jechaliśmy już Szlakiem Epoki Lodowcowej i zaczęły się fajne hopki które spodobały się Pawłowi. Pogoda i krajobrazy sprzyjały kręceniu więc można było cisnąć, a że zwykle podjazdy mi sprzyjają to trochę za bardzo zakręciłem i zgubiłem kumpla. Do Grunower wjechałem z kilku minutową przewagą, więc mogłem trochę popstrykać trzecie jeziorko dzisiejszego dnia:P
Nad jeziorem Grunower© sargath7
Jezioro Grunower© sargath7
Nad jeziorem© sargath7
Nad jeziorem w Grunow© sargath7
Do Prenzlau było już blisko I za chwilę byczyliśmy się na promenadzie czwartego jeziora, a że włączył nam się okropny leń i czas biegł nieubłagalnie to darowaliśmy sobie właśnie wtedy objazd dookoła.
Jezioro Unteruckersee© sargath7
Nad jeziorem w Prenzlau© sargath7
Nad jeziorem w Prenzlau© sargath7
Nad jeziorem w Prenzlau© sargath7
Nad jeziorem w Prenzlau© sargath7
W drodze powrotnej jeszcze odwiedziliśmy rynek, na którym jeszcze nie byłem nigdy, taki trochę dziwny chaos tam panował...
Na rynku w Penzlau© sargath7
..oprócz dziwnej baby w dziwnych spodniach jak astronauta, natknęliśmy się też na dziką świnię...
Na rynku w Prenzlau© sargath7
Droga powrotna już standardowa przez Brussow i do tego niecały tydzień temu też tu byłem ale w innym składzie, dlatego do fot się nie paliłem, ale za to obserwowałem wyścig na balkonikach z okolicznego domu starców.
Czołówka przed kreską© sargath7
Promenada w Brussow© sargath7
Dalej przez Locknitz z odbiciem na Plowen gdzie po drodze próbował wejść nam na koło jakiś kolarz na mtb, ale szybko odpuścił :P
Granicę minęliśmy w Buku, niestety po drodze na przejściu nie trafiliśmy na żadnego amatora skracania sobie drogi więc obyło się bez akcji :)