......... Wycieczka, strona 10 | sargath.bikestats.pl

Sargath

avatar Ten dziennik rowerowy prowadzi sargath z miasta Szczecin. Mam nakręcone 27671.67 kilometrów w tym 3202.19 w terenie. Śmigam z prędkością średnią 22.46 km/h i tyle wystarczy. Jeżdżę od dziecka, mój pierwszy rower to "czterokołowiec" Smyk. W pierszym dniu nauki złamało się kółko wspierające i okazało się że drugie nie jest potrzebne. Potem były inne i trafiła się dłuuuga przerwa,aż do momentu, kiedy zrozumiałem że poświęcenie dla własnej pasji i podążanie za ideą jest ważniejsze niż dla kogoś kto nie jest go wart. Pasja ukazuje jakie decyzje podejmujemy i w jakim kierunku zmierzamy ..., a Bikestats'a odkryłem w wakacje '10 :) .
button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

Kumple od kółka

Statystyka roczna

Wykres roczny blog rowerowy sargath.bikestats.pl

Zajrzało tu od października 2010

free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:15499.96 km (w terenie 2458.00 km; 15.86%)
Czas w ruchu:662:51
Średnia prędkość:22.20 km/h
Liczba aktywności:166
Średnio na aktywność:93.37 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.00 km 15.00 km teren
02:01 h 20.33 km/h:
Rower:Ekspert

Sargath vs Pieszy - 1:0

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 8

Słoneczna niedziela była przeznaczona na wypad do puszczy Bukowej, ale Axis zarwał noc, więc pozostało mi krótkie pokręcenie w okolicach Głębokiego połączone z ogniskiem na które dostałem zaproszenie od nie rowerowych znajomych.
Około godziny 17:00 dryndnąłem do Pawła ze standardową propozycją terenową.
Trochę pokręciliśmy po niebieskim szlaku i wieży Quistorpa, po dojechaniu do Arkonki spotkaliśmy Pawła i Krysię :)
Po krótkiej pogawędce postanowiłem wyciągnąć Pawła na wypad do miasta więc z Arkonki ścieżkami rowerowymi zmierzaliśmy w stronę placu Grunwaldzkiego.
Tutaj kończy się właściwie rajd po mieście...
Jako że lubie szybką jazdę po mieście i edukację pieszych i kierowców podczas takich rajdów to dzisiaj pewien cymbał otrzymał w pigułce lekcję wychowawczą w połączeniu z wiedzą o ruchu drogowym.
Jadąc na wysokości rektoratu US zauważyłem z daleka gościa na skraju ścieżki robiącego zdjęcia kwiatów w przyległej rabacie. Skierowałem się na prawą stronę ścieżki i jadąc odpowiednim tempem chciałem przemknąć z prawej strony ofiary. Po moim zamyśle rozwinięcie całej sytuacji to były ułamki sekundy. Gość wstał i w ogóle się nie rozglądając przeszedł na środek ścieżki, do tej pory jeszcze miałem wszystko pod kontrolą i skierowałem się na prawo, aby dla odmiany przemknąć z jego lewej strony. Facet zmierzał w moim kierunku gapiąc się w swoją lustrzankę którą miał zawieszoną na karku. Byłem może z 10 metrów przed nim i wszystko miało być ok, ale coś mnie tknęło aby ostrzec gościa krzycząc UWAGA!, ze względu na strasznie nieprzewidywalny tor jego drogi. To był mój błąd bo zasraniec cofnął się dokładnie w miejsce w którym ja po setnej sekundzie się znalazłem.
Wbiłem się lewą stroną kierownicy w jego bok, a pasek od jego aparatu zaczepił się o róg mojej kierownicy, kiera szarpnęła w lewo i koło ustawiło się prostopadle do kierunku jazdy, nie muszę chyba mówić co się dzieje w takiej sytuacji, momentalnie tył roweru wyrzucił mnie do góry i razem z frajerem się przewróciłem, najpierw uderzając z dużą siłą w asfalt tyłem głowy, a resztą ciała na ubity grunt w rabacie kwiatowej, obijając sobie lekko biodro.
Gość wstał ja wstałem, byłem trochę oszołomiony, gościu miał rozwalone knykcie w ręce sądząc po krwawieniu. Obejrzałem swój strój, był trochę przybrudzony, ale cały, potem rower - uszkodzenia to tylko zerwana trochę guma z prawego rogu kiery, a kask ma lekko wgnieciony róg, ale reszta jego struktury jest nie naruszona.
Po chwili mówię do typa co z tym robimy, a on mówi że aparat ma cały (jebany farciarz) więc nie będzie robił problemów, jak to powiedział to myślałem że go wkleję w asfalt i mówię że mam zniszczenia i możemy się dogadać jak da 200 zł (i tak chciałem mało bo w sklepie za nowy komplet dał bym około 400 zł), ale frajer mówi że to nie jego wina, no to wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na policję.
Po około 40min przyjechała prewencja, spisali nas i pytają czy się dogadamy, ja mówię że chcę dwie stówy, a facet nie chce się dogadać. Na to policjanci mówią, że jak tak to że mamy czekać sobie na drogówkę.
No to czekaliśmy kolejne 40min. Jak już przyjechali opowiedziałem swoją wersję, a gość swoją utrzymując że to moja wina, że mogłem dzwonić itd. bla bla bla. Policja spisała notatkę i orzekli że to gościa wina, a ze względu na to że nie miał dokumentów zawinęli go na komendę gdzie została potwierdzona jego tożsamość i otrzymał bonus w postaci 250zł mandatu :D:D:D
Ogólnie policjanci z drogówki byli spoko, ten co robił zdjęcia mojego roweru po obfotografowaniu tego co mu dałem jeszcze pytał czy z naciskiem czy jestem pewny czy z amorem, kołami, i ramą wszystko ok :)
Drugi natomiast na koniec poinformował mnie o prawach jakie mam obecnie przy dochodzeniu swoich roszczeń względem sprawcy wypadku, a mianowicie skończy się pewnie na sprawie w sądzie cywilnym.


--------------------------------------------------------------------------------

Tak poza w/w tematem udało się wrzucić na YT filmik z sobotniego wypadu do Międzyzdrojów, nie wiem, ale poprzednia muza była lepsza, a teraz tylko takie gówienko wyszło :(

&feature=player_embedded
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
119.28 km 0.00 km teren
04:43 h 25.29 km/h:
Rower:Ekspert

Międzyzdroje

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 9

Wypadzik czysto spontaniczny, w piątek dryndnąłem do Jurka z informacją, że jak jedzie nad morze na rybkę to się zabieram z nim, nie minęło parę sekund I już traska była gotowa :)

O 9 jak to w zwyczaju bywa spotkaliśmy się na moście długim.

Punkt zborny - Most Długi © sargath7


Obecni - Jarek, Jurek, Adrian, Piotrek i ja. Był jeszcze Misiacz, który przyjachał tylko popatrzeć na turystów, a samemu pognał ekspresowym tempem do Schwedt po aerodynamiczną osłonę do roweru, bo jak się okazało średnia 45 km/h spadła mu do 44,8 z powodu jej braku :)

Wyruszyliśmy z małym poślizgiem, bo w ostatniej chwili zwerbowaliśmy na traskę Rammzesa.

Na początek tempo spacerowe 24 – 25, za Kliniskami doszło do 28 – 30 i tak pozostało (żeby nie było, że na złamanie karku )

Pogoda i ekipa zajebista więc do Zielonczyna zeszło szybko. Niestety Jarkowi koło omsknęło koło szlabanu pod punktem widokowym i zaliczył bliskie spotkanie kolano – szlaban, ueehh nie chcecie tego zobaczyć :))))

Punkt widokowy - Zielonczyn © sargath7


Z Zielonczyna do Wolina, a potem prosta droga do Międzyzdrojów.

Międzyzdroje - szybko poszło © sargath7


U celu oczywiście jedzonko, tym razem rybka, w końcu jak nad morze to na rybkę, a nie jak to niektórzy wymyślili kebab, zainteresowani wiedzą o kim mówię :)
Po rybce na molo i tam też pożegnaliśmy Jarka i Jurka którym jak zwykle było mało więc wrócili w droge powrotną także rowerami :)

Klif w Międzyzdrojach © sargath7

Na molo w Międzyzdrojach © sargath7

Ostatnia wspólna fotka (beze mnie) :) © sargath7


Pozostali, czyli ja, Piotrek i Adrian śmignęliśmy na pociąg do Szczecina, dzisiaj było naprawdę wyjątkowo zajebiście :)))

Dzisiaj wyjątkowo Jurek nie miał aparatu, więc mi przypadła rola kamerzysty, poniżej filmik który zmontowałem, maskara tyle czasu to trwało, Jurek! woż aparat :)))



Pierwotnie miała być inna muza, a były problemy z prawami autorskimi więc teraz jest jak jest :(

Dane wyjazdu:
51.99 km 25.00 km teren
02:37 h 19.87 km/h:
Rower:Ekspert

Bukowa pod wiatr

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 09.04.2011 | Komentarze 8

Dzisiaj znowu udało się skoczyć do puszczy Bukowej na małe kręcenie w terenie z Axis'em. O jedenastej spot koło sklepu po niezbędne batony, po drodze na prawobrzeże jeszcze odwiedziłem rowerowy na drobne zakupy torby podsiodłowej i bidonu.
Na początek eksploracja kolejnych nieznanych ścieżek, czyli ugryźliśmy czerwony szlak koło ul. Kolorowych Domów na oś. Bukowym. Kolejny naprawdę ciekawy odcinek w puszczy zbiegający się ze szlakiem niebieskim w okolicach Głazu Grońskiego. Na w/w ścieżce pierwsza dzisiaj gleba na podjeździe, a właściwie upadek na bok :), nie wypiąłem się gdy mnie korzeń zblokował :D

Na czerwonym szlaku © sargath7

W kierunku Głazu Grońskiego © sargath7

W oddali niebieski szlak © sargath7


Po czerwonym i niebieskim przyszedł czas na zajefajny czarny który testowaliśmy w poprzedni weekend.

Zjeżdżam czarnym © sargath7


Potem trochę czerwonego do skrzyżowania z zielonym, po drodze nie wyhamowałem w porę i wiechałem na Pawła, przy okazji niszcząc mu tylną lampę za co przepraszam.
Na krzyżówce szlaków spotkaliśmy Roberta, więc dołączyliśmy na krótko do wjazdu na szosę i tam pojechaliśmy w przeciwnych kierunkach. Robert do Kołowa, a my w stronę Szmaragdowego.
Podczas zjazdu do Podjuch wyprzedziła nas Magda więc przyspieszyliśmy na krótka rozmowę :). Dwie osoby z BS jednego dnia na szlaku to sporo :)

Po chwili już podjeżdżalismy pod Panoramę i z tamtąd ściezką zdrowia nad Szmaragdowe niebieskim i pod podjazd czarnym w stronę centrum.

Okolice Szmaragdowego © sargath7

Na wprost między drzewami ciasny zjazd czarnym do Zdroji © sargath7
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
66.60 km 25.00 km teren
03:11 h 20.92 km/h:
Rower:Ekspert

Wkrzańska pod wiatr

Piątek, 8 kwietnia 2011 · dodano: 08.04.2011 | Komentarze 5

Po pracy umówiłem się z Pawłem na ochrzczenie w terenie nowego napędu i koła więc koło 18 szybki spot na Głębokim i w las... a bym zapomniał, kupiłem sobie dzisiaj nowy kask to też się załapał na testy.

Met Estro - 280g © sargath7

Sztorm na Głębokim © sargath7


A więc ruszyliśmy czerwonym, a wróciliśmy niebieskim, co do testów to koło jest mega sztywne, a po wczorajszym odchudzaniu czuć bardzo poprawę w szczególności na podjazdach, ale też na prostej.

Zmienił mi się znacznie środek ciężkości w rowerze, ze względu na to, że czekam jeszcze na przednie koło. Tył roweru jest znacznie lżejszy niż przód, o czym się przekonałem na prostym zjeździe z natychmiastowym podjazdem, pierwsza gleba zaliczona.

Miejsce gleby © sargath7


Miejsce wielokrotnie zaliczane więc na luzie zjechałem, na dole jest strumień i dość grząski obecnie teren, przednie koło ugrzęzło mi w torfowym podłożu, a zrywny tył wyrzucił mnie z siodła :). Na początku nadgarstek był nadwyrężony, ale kolejne podjazdy go rozruszały :))
Rower cały :)

Pierwszy filmik mojego autorstwa więc narazie lipa :))
Kategoria Praca, Wycieczka


Dane wyjazdu:
99.63 km 55.00 km teren
05:18 h 18.80 km/h:
Rower:Ekspert

Bukowa i Wkrzańska - finał w deszczu

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 10

Już kolejną niedzielę z rzędu wyskoczyłem z Axis'em w teren i dzisaj powiem szczerze że było ciężko. Nie odpuszczaliśmy żadnego podjazdu, a w Bukowej terenik jest naprawdę stworzony do MTB. Po spotkaniu w okolicach 11 ruszyliśmy na prawobrzeże nad Szmaragdowe, żeby zobaczyć czy ktoś chciał dołaczyć w terenie, jednak okazało się że wszyscy wymiekli :) i pojechaliśmy sami :)

Szmaragdowe © sargath7


W okolicach Szmaragdowego był wysyp ropuch, które były dobrym celem pod nasze opony, jednak starałem się tego unikać bo nie miałem błotników, a flaki żaby na twarzy nie nalezą do przyjemnych.

Ropucha jeszcze żywa © sargath7


Potem pojechaliśmy niebieskim, mam mapę okolic zwykle przy sobie, niestety nie pokrywają sie szlaki z tymi w terenie, ale tego niebieskiego w Bukowej jest naprawdę wiele :)

Po drodze na niebieskim :) © sargath7


Dalej była okazja skoku w bok, bo niebieski już nudny więc skorzystalismy i wbiliśmy się na zajefajny żółty.

Bukowa puszcza jest świetna © sargath7

Żółty szlak © sargath7

Ja na żółtym szlaku © sargath7

Stara poniemiecka droga wzdłuż wąwozu w ciągu żółtego szlaku © sargath7

Sporo takich przeszkód obecnie w lasku © sargath7

Tak się jeżdzi jak się nie trzyma wyznaczonych szlaków © sargath7


Dzisaj było masakrycznie gorąco, żar lał się z nieba i nie obliczyliśmy zbyt dobrze zużycia wody, więc trzeba było wystawić nos z lasu i zahaczyć o okoliczny sklep. Po drodze zahaczyliśmy też o stary niemiecki cmentarz, jak to później wyczytałem. Wcześniej cmentarza nie przypominał, bo nie rzuciły mi się w oczy pomniki.

Okolice zabytkowego cmentarza © sargath7

Schody w lesie do nikąd © sargath7


Po uzupełnieniu zapasów płynów, szybko znaleźliśmy się na tej samej ścieżce czyli na niebiesko - czerwonym szlaku. Tutaj znowu skoczyliśmy w bok niebieskim, a nastepnie na czarny. Czarny szlak w puszczy bukowej to jest coś, biegnie górna granią przez kilka kilometrów z naprzemiennym zajazdem i podjazdem.

Czarny szlak © sargath7

Czarny szlak juz na dziko © sargath7

Ja na czarnym szlaku © sargath7

Axis zjeżdża © sargath7


Czarny jest naprawdę mega zajebisty. Następnie czerwonym podjechaliśmy do skrzyżowania Binowo-Kołowo-Szczecin i musiałem podregulować hamulec tylny bo tarcza strasznie ocierała i hamowała mi koło, niestety maiałem zbyt mało narzędzi przy sobie i skończyło się na demontażu hamulca i wrzuceniu go do plecaka, od tego momentu śmigałem na jednym.
Czarny sie nam tak spodobał, że wróciliśmy czerwonym i wdrapaliśmy się spowrotem na czarny, skąd dojechaliśmy do okolic starego cmentarza.
Tą samą drogą pojechaliśy w góre i dotarliśmy na Przełęcz Trzech Braci, przecięliśmy lokalną drogę i wjechaliśmy na Czajczą Przełęcz. Z przełęczy był super widok na mega górę co ja zowią Czajczą więc nie mogliśmy odpuścić i wdrapaliśmy się na nią, stromo masakrycznie.

Krótki postój przed zmianą stromizny © sargath7

Już na górze - Czajcza zaliczona © sargath7

Drzewo złamane jak zapałka © sargath7

Rower na Czajczej górze © sargath7


Zjazd z góry na jednym hamulcu to dość niepewny zjazd. Udało sie jednak bez gleby chociaż momentami czułem jak tylne koło odrywa się od gruntu. Axisowi się nie poszczęściło i zaliczył dwa efektowne frontflipy.

Axis zjeżdża w dół © sargath7


Potem dojechaliśmy do Serca Puszczy i zjechaliśmy szybkim zjazdem do Zdroi, a następnie do miasta na kebaba. Po jedzonku do Wkrzańskiej w okolicach Głębokiego miałem zamiar jeszcze pofocić, ale chmurzyska się jakies zebrały i zaczeło kropić więc zawinęlismy się pod Miodową sporo zmoczeni. Od Osowa już sam wdrapałem się na Góbałówkę i tu z deszczu zrobiła się ulewa, w ciągu kilku minut przemokłem do suchej nitki, a gdy dotarłem do domu chodniki były suche, znaczy się przegoniłem deszcz :)
Kategoria Wycieczka, 100 km <


Dane wyjazdu:
71.33 km 20.00 km teren
03:26 h 20.78 km/h:
Rower:Ekspert

Wkrzańska - policyjnie

Czwartek, 31 marca 2011 · dodano: 31.03.2011 | Komentarze 6

Dzisiaj po pracy namówiłem Axis'a na pokręcenie po puszczy więc w okolicach 16 zjawiłem się na Głebokim i po szybkim kebabie ruszyliśmy w las. Nie ma co się rozpisywac za bardzo bo trasy oklepane i wszystkim znane. Jazda oczywiście do zmroku, a koło 20 zaczęło lekko kropić, w sumie nie ma co się dziwić po tylu dniach upałów w Szczecinie.
Na niebieskim za mostem Meyera © sargath7


Co do tytułu to w sumie nie ma się czym chwalić, bo miałem niezbyt miłe zdarzenie na mieście jak śmigaliśmy coś zjeść przed jazdą po puszczy. Mianowicie Axis wjechał na rondo, a ja za nim. Lekko bo lekko ale gość w sedanie uznał, że mu wymusiłem pierszeństwo, ręka mu poszła na klakson, a na mnie to jak płachta na byka, więc się odwróciłem i w "niemym języku" poinformowałem go co o nim myślę z finałowym środkowym palcem. Gość się wkurzył i jedzie za mną wyprzedza mnie i macha odznaką, jakbym jechał sam to rura w drugą stronę i po sprawie, ale dobra, zatrzymałem się i se myslę oby tylko mandacik był. Gość wysiadł z samochodu i tu zonk okazało się że w sumie spoko koleś, myślałem że wyskoczy z mordą, a tu luzik pogadaliśmy chwile i udało się dogadać w ramach upomnienia słownego, okazało się nawet że codzienny rowerzysta :), trza uważać, bo jakby nie patrzył to sporo mojej winy w tej sytuacji było :)
Kategoria Praca, Wycieczka


Dane wyjazdu:
99.36 km 20.00 km teren
04:31 h 22.00 km/h:
Rower:Ekspert

Żółwia Błoć - w szeregu śmierci

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 11

Na dzisiejszy turystyczny wypad ostrzyłem sobie zęby już od dłuższego czasu, ale dzisiaj w końcu się udało. Do Żółwiej Błoci wybrałem się w towarzystwie Pawła. Trasa mieszana terenowo asfaltowa, czasem bagienna :).
Wyjechaliśmy po 12:00 więc trochę późno, ale i tak udało się wrócić o zamierzonej porze. Odcinek terenowy przebiegał przez Puszczę Goleniowską, więc przejchalismy na prawobrzeże do Załomia, a z tamtąd zjechaliśmy w teren na niebieski szlak wzdłuż torów kolejowych i kończącego się w Kliniskach Wielkich (wielkie były chyba kiedyś). Z Klinisk ruszyliśmy zielonym szlakiem na wschód jadąc dość piaszczystym, grząskim terenem.

Jedno z wielu którym się nie udało :) © sargath7

Grzało dzisiaj, grzało © sargath7


Po wczorajszych kaprysach pogody dzisiejszy dzień był prawdziwą saharą. Jak wyjeżdżałem z domu niby było pięć stopni, a i tak musiałem dwa razy zrzucać warstwę stroju. Na słońcu naprawdę mocno grzało.
Zielonym szlakiem dojechalismy do rzeki Iny i dalej szlak biegł wzduż niej.

Okolice rozlewiska Iny © sargath7

Okoliczne moczary © sargath7


Powyższe zdjęcie zrobiłem w okolicy Góry Lotnika tam też krótki postój. Traskę o podobnym charakterze robiłem jakieś pół roku temu samemu, wiedziałem że trasa do suchych nie należy i błoto to tradycja, ale to co było po chwili to już przegięcie. Okoliczna Ina prawdopodobnie po roztopach zimowych wyalała gdzie się dało i odcieła nam droge do Goleniowa.

Koniec drogi i bagno. © sargath7


O powrocie nie było mowy więc trzeba było szukać alternatywy. W prawo nie było jak, w tył nie mam mowy, pozostała opcja w lewo, jednak sporo drogi trzeba było nadłożyć i to przez chaszcze. Wyjścia jednak nie było. Paweł wybrał drogę wzdłuż skarpy, a ja wdrapałem się na okoliczną Górę Lotnika.

Na Górze Lotnika © sargath7


Zjechałem z niej w kierunku na zachód, a zuważyłem że kumpel z powodzeniem przebił się przez kawałek bagien, więc zawróciłem wzdłuż zbocza i po trzcinach próbowałem przejść prowadząc rower, skończyło się to wpadnięciem do wody po kostki. Kumpel okazło się pokonał ten odcinek "wierzchem". Dalej już było tylko gorzej więc zawróciliśmy, aby nadłożyć jeszcze więcej drogi.

Axis wykręca się z bagna :) © sargath7


Przeprawa już suchą stopa zajeła nam w okolicach pół godziny, ale najważniejsze, że się udało.

Ostatni widok na Inę © sargath7


Dalej dojechaliśmy już bez przeszkód do Goleniowa, a z tamtąd do celu, czyli Żółwiej Błoci i tamtejszego lapidarium.

"Pamięci wszystkich, którzy żyli tu przed nami" © sargath7

W szeregu ze śmiercią © sargath7

Posąg smierci w lapidarium © sargath7


Celem była w/w rzeźba śmierci o której wyczytałem już jaiś czas temu.
Nie zabrakło oczywiście żółwia ikony tej wioski.

Żółw w Żółwiej Błoci © sargath7


Ze względu na ograniczenia czasowe z mojej strony poganliśmy do Szczecina krajową 6, nie zauważając znaku zakazu rowerów :)), a potem próbowałem bujnąć się ekspresówką, ale Axis wolał teren leśny więc w poprzek S3 wskoczyliśmy do lasu i dojechaliśmy do Goleniowa, a potem do Szczecina przez Kliniska i Załom.

Podobna traska zrobiona w 2010r.
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
60.73 km 30.00 km teren
03:15 h 18.69 km/h:
Rower:Ekspert

Bukowa - wiosenny powrót zimy

Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 14

Od wiosny miała być częstrza jazda w terenie, taki plan ustaliliśmy z Axis'em z którym dzisiaj uderzyłem na puszczę bukową.
Kumpel wyczaił temat na forum o grupce która planuje wypad do puszczy, podjechalismy więc na miejsce zbórki, czyli koło dworca w Zdrojach.
Bylismy przygotowani na ekpię zaprawioną w cięzkim terenie, okazało się jednak że przyjechała dość turystyczna grupka rowerzystów z jak się później okazało klubu AKT Kroki :)
Ludzie sympatyczni, ale okazywali zbyt duże przywiązanie do asfaltu więc w okolicach Binówka i Czajczej Góry odbiliśmy na niebieski szlak :)

Klub AKT Kroki w tym miejscu się odłaczylismy :) © sargath7

Niebieskim szlakiem w kierunku Szmaragdowego © sargath7


Co do pogody... może nie rozpieszczała, bo było duże zachmurzenie z chwilowymi przejaśnieniami, temperatura wachająca się w granicach kilku stopni na plusie, lekki wiatr... jednak rozpieszczała. Po odłączeniu się od grupki po około 500 metrach z nieba sypnęło gradem, akurat podczas zjazdu i napierdzielał prosto w twarz. Momentami nie widziałem ścieżki, bo okulary miałem pokryte breją śniegową. Może nie były to bryłki wielkości piłek pingpongowych, ale wystarczająco dostarczyły atrakcji sobotniego wypadu do puszczy, ale to dopiero początek...

Wachania nastroju pogody © sargath7

Grad w puszczy © sargath7


Jak szybko zaczęło padać tak szybko skończyło więc kontynuowaliśmy kierunek Szmaragdowego. Grad przy dodatniej temperaturze stopił się momentalnie.

Daję pod górę na niebieskim © sargath7


Za chwilę docieramy nad Jezioro Szmaragdowe które wita nas ciepłymi promieniami słońca, zacząłem się przez chwilę zastanawiać czy nie zmienić jednej warstwy ciuchów na cieńszą, ale na szczęście zaniechałem tego pomysłu.

Szmargdowe © sargath7


Jezioro Szmaragdowe jest wynikiem działalności dawnej kopalni kredy i gdzieniegdzie na skarpach można zobaczyć wspomniany surowiec.

Kreda na skarpie Szmaragdowego © sargath7

Teraz czas na słońce © sargath7

Obok punktu widokowego © sargath7


Po objechaniu jeziora po drodzę wycziłem szmatę na pniu więc była okazja do wyczyszczenia napędu który ostro rzęził.

Ledwo widoczny osprzęt :)) © sargath7


Gdy wybieraliśmy kolejny kierunek na dziko z nieba sypnęło śniegiem i deszczem, a potem samym śniegiem.

I znowu zjazd z zamkniętymi oczami © sargath7

Teraz znowu deszcz :/ © sargath7


Kiedy bylismy w okolicach Przełęczy Trzech Braci sypało już tylko śniegiem.

Zima nap******* © sargath7

A rower wygląda tak :) © sargath7

ale drogi czarne - wiosna jednak nie zaskoczyła drogowców :) © sargath7

Wypad zaliczam do udanych :))) © sargath7


Po wdrapaniu się na najwyższy punkt w okolicach Szczecina zostało już tylko zjechać w dół gruntówką do Zdroii.

Ostatnia fotka na zjeździe © sargath7


Na koniec porównanie...
Tak zaczynaliśmy... © sargath7

...a tak kończymy :) © sargath7


Oczywiście jak przedostaliśmy się na lewobrzeże Szczecina to śladu nie było po takich zawirowaniach pogody :)
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
33.64 km 20.00 km teren
01:25 h 23.75 km/h:
Rower:Ekspert

Wkrzańska o zachodzie

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 6

Dzisiaj do pracy śmignąłem samochodem, bo uznałem, że skoro takie wiatrzycho to będzie okazja dać odetchnąć mięsniom, ale jak wracałem z roboty to było tak gorąco że mnie nosiło, a jak na złość kupa rowerzystów na mieście :)
Opierałem się dzielnie do 17, dryndnąłem do znajomego, ale mnie wystawił :D:D:D, więc uznałem że samemu jechać nie będę... taa jasne 17:30 jechałem już w stronę Głębokiego. Ogólnie kilka rundek na około jeziorka i w okolicach, niebieski szlak i trochę czerwonego. Nad jeziorem o dziwo mało pieszych za to pełno "czworonogich"..., ale jechać się dało w miarę swobodnie.

Zachód na Głębokim © sargath7

Zachód na grobli koło Bagiennej Olszyny © sargath7


Jeszcze...k****... jak ja nie cierpię takich palantów co idą na wprost ścieżką i patrzą się chamsko w oczy i spiepszają dopiero jak prawie w nich pi*******, ale jak jadę po błoniach to mordę drą bo dzieci nie potrafia upilnować... grrrr...ehh
Kategoria Wycieczka


Dane wyjazdu:
177.92 km 10.00 km teren
06:48 h 26.16 km/h:
Rower:Ekspert

Kostrzyn n/Odrą

Sobota, 19 marca 2011 · dodano: 21.03.2011 | Komentarze 10

Enty wypad w sobotni poranek z ekipą zaplanowany był od dłuższego czasu przez Jarka , cel Kostrzyn. Kierunek atrakcyjny, chęci duże, bo jest ekipa, jest cel ...jest impreza. Jednak nie wziąłem pod uwagę faktu, że chłopaki mają zamiar walnąć trzy stówki dla zasady. Plan ponad 300km, jednak to nie był mój dzień, a nałożyło się na to kilka powodów. Lecąc od początku czuję spory spadek formy, a po dość ciężkim tygodniu pobudka o 2:30 nie należała do przyjemnych, do tego już tydzień wcześniej informowałem Jurka iż trzech stówek nie dam rady machnąć w najbliższym czasie co oczywiście potwierdziło się na trasie. Do takiego dystansu potrzeba nie lada motywacji psychicznej, o pogodzie nie wspomnę :D . Kolejną istotną sprawą, a właściwie kluczową, było przetrenowane prawe kolano które wyeliminowało mnie z szyku. Na koniec uświadomienie sobie pewnych priorytetów, czyli powód dla którego jeżdżę. Utwierdziłem się w fakcie, że ważniejsze jest to co mnie otacza podczas jazdy, a nie trzecia cyfra na liczniku. To tyle jeśli chodzi o wyjaśnienia.

Kolejny akapit to słowa uznania dla wszystkich z którymi tego dnia jechałem czyli dla Jarka, Jurka, Roberta, Krzyśka i Bartka. Ogromny szacun za wytrwałość i osiągnięty cel. Jednocześnie przepraszam za bycie kulą u nogi podczas jazdy. Przy takim dystansie ważny jest każdy zawodnik i ten kto zostaje na końcu demotywuje całość ekipy. Po 50 km wiedziałem, że nie osiągnę wyznaczonego celu, bo kolano zaczynało dawać się we znaki i już wtedy powinienem dać za wygraną i nie spowalniać grupy, przepraszam – ulga że mimo to się wam udało.
Wracając do relacji z wycieczki, tradycyjne spotkanie na Moście Długim o godzinie nie tradycyjne – 4:00.
Most Długi 4:00 © sargath7

Robert spóźnił się na zdjęcie grupowe. Właściwie to zdążył w ostatniej chwili, bo start był wyjątkowo szybki. Pierwszy postój w Gryfinie i dalej w drogę.
Gryfino © sargath7

Z Gryfina do Krajnika gdzie pożegnaliśmy Bartka który w ten sposób zamiast kawy budził się przed wykładami :D Następnie do Cedyni na prawdopodobne miejsce bitwy z 972 r.
Pomnik na górze Czcibora © sargath7

Obwarowania w miejscu bitwy © sargath7

Długo tam nie postaliśmy, a pogoda była pod psem mimo zadowalających prognoz. Kolejny postój w Starych Łysogórkach.
Stare Łysogórki © sargath7

Potem były innowacje drogowe, kolano buzowało I straciłem orientację w terenie, jedyny cel to Kostrzyn i byle szybko do pociągu. Prowadził Jarek który nawet zapędził się w teren co poprawiło mi humor chociaż na chwilę, ale zapamiętywanie nazw miejscowości odłożyłem na bok.
Kościół gdzieś w okolicy Mieszkowic © sargath7

Od tego momentu pogoda zaliczyła zwrot akcji, a po kilkunastu kilometrach doczłapałem się z dużym opóźnieniem na dworzec - XIX-wieczny dwupoziomowy dworzec kolejowy.
Dworzec Kostrzyn © sargath7

Po kupnie biletu i spóźnieniu się 2 minuty na pociąg :D:D:D pojechaliśmy na kebaba do pobliskiego baru. Tutaj też pożegnałem się z ekipą i w związku z koniecznością czekania ponad godzinę na pociag pokręciłem się po mieście.
Rozjazd koło lidla © sargath7

Wieża ciśnień z 1903 r. © sargath7

Warta © sargath7

W Kostrzyniu Warta wpływa do Odry.
Rozlewisko Warty © sargath7

Warta w wysokim stanie wód. © sargath7

Komenda :) © sargath7